niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 5.

Po drodze do domu zadzwoniłam do Amy, która przedstawiła mi wszystkie szczegóły spotkania. Ja i Potter mieliśmy się spotkać w tym samym klubie, co poprzedniego dnia, za dwie godziny. Oboje mamy ubrać maski. Po nich się rozpoznamy, ponieważ dzisiaj w lokalu nie ma przewidzianej imprezy maskowej. Przyjaciółka obiecała mi również, że razem ze mną pójdzie do klubu. Stwierdziła, że jedne wykłady może zawalić, a za to przynajmniej znowu świetnie się wybawi. No tak, Amy i ta jej dusza imprezowiczki. Nie wiem czy potrafiłabym tak jak ona, ciągle się bawić. Fakt, ja też również uwielbiam taki styl życia, ale nie na tak dużą skalę jak ona.
Jake zatrzymał się tuż przy bramie do mojej posesji. Pożegnałam się z nim szybko i weszłam do ogródka. Na ławeczce siedziała skupiona Amy, która uporczywie szukała czegoś w telefonie. Kiedy usłyszała szurnięcie butem o kostkę brukową momentalnie podniosła głowę i uśmiechnęła się do mnie.
- Ej, kobieto… - westchnęłam.
- No co? Sama byś nie zadzwoniła. – powiedziała Amy, która tak jakby zrozumiała o co mi chodzi. Wzruszyłam ramionami. Przyjaciółka miała rację. Nie jestem dziewczyną, która gdy dostaje od kogoś numer telefonu od razu do niego dzwoni. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Amy do środka. Teraz jedynie trzeba czekać aż zegar wybije godzinę spotkania. Nie miałam zamiaru się przebierać. Nie wyglądałam najgorzej w tych czarnych dżinsach i niebieskiej koszuli. Weszłyśmy do kuchni, a ja rzuciłam klucze na stół i nastawiłam czajnik z wodą  na kawę. Przyjaciółka rozsiadła się wygodnie na krześle i z szerokim uśmiechem na twarzy przyglądała się moim ruchom. Widać było, że jest zadowolona ze swojego czynu.
- No to… Opowiadaj co się wydarzyło na tym mega tajemniczym spotkaniu zorganizowanym przez twojego menadżera. Kim był tajemniczy gość? – oparła łokcie o stół.
- Ogólnie było okej. Na spotkanie przyszedł… - zawahałam się przez moment. Nie miałam pojęcia czy mogę mówić jawnie o tym spotkaniu. Ale przecież Amy to moja najlepsza przyjaciółka. Ufam jej. - chłopak z One Direction.
Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. Wyglądało to trochę komicznie, zwłaszcza, że przypominała mi postać z kreskówek.
- Żartujesz. – zdołała wykrztusić. Pokręciłam głową, a potem najzwyczajniej w świecie wyciągnęłam dwa kubki z szafki nad moją głową i nasypałam do nich po dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej. – One Direction to przecież… - przerwała na chwilę – A w ogóle po co było to spotkanie?
- Tak dla zapoznania ponoć… W sumie to nie mam pojęcia. – wzruszyłam ramionami. Nalałam do kubków wody, a potem mleka. Jeden podałam przyjaciółce, a drugi postawiłam przed sobą na stole. Dziewczyna wpatrywała się we mnie lśniącymi od podekscytowania oczami.
- Dla zapoznania?
O ironio, znów wzruszyłam ramionami, trzeci raz tego wieczoru. Ale nie wiedziałam dokładnie co chodzi mojemu menadżerowi po głowie. Po co było to spotkanie? Dla zapoznania? No tak, trochę głupio to brzmi. Nie dziwię się, że moja przyjaciółka jest trochę jakby zaskoczona. Przecież mógł podesłać mi zupełnie kogoś innego, a nie jednego z najpopularniejszych chłopaków na całym świecie. Po za tym czemu niby zależało mu na tym, aby zapoznać mnie właśnie z nim. No cóż… Przekonam się jutro, kiedy pójdę spotkać się z panem Stevens’em. Właśnie, spotkanie z menadżerem. Jutro. Z samego rana.
- Eeeee. Amy? – dziewczyna podniosła głowę z nad kubka – Bo ja nie będę mogła długo siedzieć na tej imprezie.
- Czemu? 
- Muszę spotkać się rano z menadżerem. Może w końcu się dowiem po co było to spotkanie. – przyjaciółka skinęła głową i upiła łyk kawy.

Dwie godziny później obie siedziałyśmy przy barze w Five London Club. Amy rozglądała się dookoła i szukała Potter’a wśród tłumów ludzi na parkiecie, a ja podenerwowana niespokojnie miętosiłam palcami maskę, którą trzymałam w ręce. Przede mną stał do połowy wypity drink.
- Weź ją w końcu załóż. – Amy wydała się lekko oburzona. – Jak ją zobaczy to podejdzie.
- Będę wyglądać idiotycznie. – wymruczałam.  
- A wczoraj to co?
- Wczoraj była impreza maskowa, to normalne. Dzisiaj masek brak. Widzisz tu kogoś w masce? – spytałam.  Dziewczyna przez chwilę się nie odzywała. Siedziała skupiona tyłem do mnie.
- Tak, widzę.  Jakiś wysoki chłopak… kurczę, nie mogę dopatrzeć się szczegółów przez te migające światła. Idzie tutaj. To chyba on. – klasnęła w dłonie uradowana. Mimochodem założyłam maskę i odwróciłam się w stronę, w którą spoglądała moja przyjaciółka. Nie kłamała. Przez roztańczony tłum przedzierał się chłopak w masce. Nawet z tej odległości mogłam zauważyć, że lekko przygryzł wargę. Rozglądnął się dookoła, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie nagle znieruchomiał. Jego usta wygięły się w seksownym uśmiechu. Przez chwilę stał jak zahipnotyzowany, a potem ruszył w moją stronę szybszym krokiem.
- To ja już nie przeszkadzam. – powiedziała Amy i zniknęła na parkiecie. Rozluźniłam się i wstałam z krzesła. Chłopak podszedł i szarmancko złożył pocałunek na mojej prawej dłoni.
- Miło Cię znowu widzieć. – mruknął do mojego ucha lekko przygryzając jego płatek. Widać było, że jest pewniejszy siebie niż przy pierwszym spotkaniu. Jego ruchy były bardziej precyzyjne, a zarazem seksowne i dzikie. Po kilku wymienionych uprzejmościach zaprosił mnie do tańca, co było nie lada wyzwaniem. Cały czas ocieraliśmy się o spoconych ludzi skaczących i kręcących tyłkami dookoła nas.  Potter najwyraźniej zauważył, że nie czuje się dobrze w tej sytuacji, ponieważ pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
- Może pójdziemy na spacer? W ciszy. Z dala od tego. – wskazał ręką na parę osób przy kości, którzy byli cali mokrzy od potu. Skinęłam głową. W takiej chwili zgadzam się na wszystko.
Byliśmy blisko centrum Londynu, dlatego trudno było tutaj znaleźć miejsce z dala od ulicznego zgiełku. Każdy przechodzień, który nas mijał przyglądał nam się ze zdziwieniem. W końcu niecodziennie widuje się na ulicy dwójkę osób w maskach. Chociaż… jesteśmy w Londynie. Tutaj często można spotkać gorsze, o wiele ciekawsze okazy ludzkości. Po przemierzeniu kilku przecznic znaleźliśmy się w parku. Nie było tutaj dużo osób. Zauważyłam tylko kilka par biegających lub spacerujących żwirowymi ścieżkami. Po za tym było tutaj o wiele ciszej, drzewa tłumiły odgłosy pochodzące z ulicy. Usiedliśmy na ławce znajdującej się w samym środku parku. Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie ukrywam, że chciałbym Cię w końcu zobaczyć bez maski. – zaśmiał się z podenerwowania i ujął moją dłoń. No nie, seksowny, szarmancki, a w dodatku taki czarujący. Chwycił moją maskę, ale po chwili opuścił dłoń, jakby nie był pewny czy to jest dobry pomysł. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy, aż w końcu Potter szybkim ruchem zdarł z twarzy kawałek plastiku. Wydał mi się przystojny, a jego widoczne kości policzkowe dodały jego twarzy dorosłości. Kojarzyłam go skądś… Czy to nie ten chłopak, który przyjechał po Niall’a? Nie… To by był zbyt dziwny zbieg okoliczności. Poszłam w jego ślady i ja również ściągnęłam maskę. Potter się uśmiechnął.
- Martina Evans? Nie miałem pojęcia, że kiedyś kogoś takiego jak ty spotkam na takiej imprezie. – powiedział cicho. – Widzieliśmy się dzisiaj w sumie. Przyjechałem po Niall’a, bo musieliśmy szybko jechać do studia. Jestem Harry Styles. – wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją uścisnęłam. W momencie, kiedy rozluźniliśmy uścisk zadzwonił telefon chłopaka.
- Co?... Niemożliwe… Louis, powtórz… Dobra, zaraz będę. – schował telefon do kieszeni. – Muszę lecieć. Jakieś problemy z nowym nagraniem. Cudowną godzinę sobie nasz menadżer wybrał do tego… Tak w ogóle, nikt nie powinien się dowiedzieć, że się spotkaliśmy.
- No tak, media i te sprawy. Rozumiem. – uśmiechnęłam się.
- Nie tylko. W szczególności Niall nie powinien o tym wiedzieć... I menadżerowie. – powiedział poważnie.
- Czemu?

- Zobaczysz sama. – cmoknął mnie w policzek, a potem zostawił samą w samym środku parku.
_________________________________________________________________________________
Hej kochani :D 
No i mamy już marzec, a wraz z pierwszym dniem marca pojawiam się z piątym rozdziałem na tym blogu! I jak wam się podoba? Mi tak średnio.
Jeśli chodzi o wasze blogi, to jestem na etapie nadrabiania w czytaniu ich, ponieważ ostatnio strasznie to zaniedbałam. Ciągle ktoś wyciągał mnie z domu na cały dzień, przez co nie miałam czasu na sprawy bloggerskie, że tak powiem. Obiecuję to szybko naprawić. Dzisiaj ostatni dzień ferii. Miałam dwa tygodnie do nauki, ale jak to ja, wszystko zostawiłam na dwa-trzy ostatnie dni przed szkołą... :/ Na szczęście znalazłam chwilkę czasu pomiędzy biologią a historią i wstawiłam tutaj rozdział. Następny powinien pojawić się gdzieś w przeciągu siedmiu dni. Ale u mnie, jak już pewnie zauważyliście, trudno z utrzymywaniem terminów. 
Tak po za tym, dziękuje za te wszystkie miłe słowa w komentarzach. Jest to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania! Dziękuję Wam z całego serca <3 

środa, 25 lutego 2015

Liebster Awards [3]

Heeeej :D 
Taka jestem hepi! W ciągu ostatnich dni zostałam nominowana dwa razy do Liebster Award. Jestem mega szczęśliwa, ponieważ łącznie to już pięć takich nominacji na tym blogu. Dziękuję Clary Seew z Defend you oraz Freedom z Music Belongs Us

LA od Clary Seew: 

1. Potrafisz śpiewać? 
Muszę przyznać, że śpiewam bardzo dobrze. Tak, skromność i te sprawy hah No ale te wszystkie nagrody z konkursów o czymś świadczą XD 
2. Co motywuje Ciebie do pisania? 
Sama nie wiem. Najczęściej zabieram się za pisanie kiedy przeczytam kilka rozdziałów jakiejś książki. Wtedy mam taki przypływ słownictwa, stylu oraz energii do pisania.
3. Zawsze pytam o książki :) Więc jaka jest twoja ulubiona? 
Trudno jest mi wybrać ulubioną książkę. Ostatnio strasznie spodobała mi się trylogia Legenda - Marie Lu. Po za tym wszystkie książki P.C. Cast są cudowne *-*
4. Muzyka której słuchasz? 
Pop, Poprock, Rock, Indie pop. 
5. Masz jakiś ulubiony serial? 
Teoria Wielkiego Podrywu - najlepszy hahahaha 
6. Truskawka czy jabłko? 
Truskaaaaawka ♥ ♥ 
7. Jaki planujesz samochód w przyszłości? 
Dawniej bardzo chciałam mieć Peugeota R8.. Chociaż w sumie to będzie zależało gdzie będę mieszkać, co będę w życiu robić i czy będę mieć wtedy rodzinę czy jeszcze nie :D
8. Jaki planujesz mieć zawód? 
Pielęgniarka albo ratownik medyczny :) 
9. Hobby?
Nie mam typowego hobby. Czytanie książek się zalicza? 
10. Ulubiony film? 
Trudno wybrać. Na pewno wszystkie z Kal'em Penn! + 19831498619 jeszcze innych XD
11. Co porabiasz? 
Oglądam "Pierwszą Miłość" na Polsacie. Od jakiegoś czasu bardzo zainteresował mnie ten serial. 

LA od Freedom: 
1. Jesteś nocnym markiem czy rannym ptaszkiem? 
ZDECYDOWANIE nocnym markiem. Uwielbiam siedzieć po nocach, a poranne wstawanie to dla mnie koszmar! 
2. Co skłoniło Cię do założenia bloga? 
Głupia chęć podzielenia się ze światem moimi wypocinami hah
3. Wolisz pisać długopisem czy piórem? 
Raczej długopisem. 
4. Uprawiasz jakiś sport? 
Dawniej trenowałam piłkę ręczną. Teraz jedynie biegam. 
5. Piosenka opisująca Twój obecny nastrój? 
tak jakoś. 

6. Masz zwierzaka? Opisz go krótko. 
Takie typowo moje to są rybki. I szczerze, nie potrafię ich opisać. Nawet nie wiem jakie gatunki. Musiałabym się szwagra spytać, ale on jest za granicą hahah 
Po za tym mam psa pekińczyka o imieniu Dolar. 
Aktualnie również opiekuję się psem siostry Lakim rasy Shih Tzu :) 
7. Mc'Donalds czy KFC? 
Zdecydowanie KFC. Jakoś to jedzenie w Maku wydaje mi się takie bardziej niezdrowe, w sensie więcej tłuszczu itp... 
8. Ulubiona para butów? 
Zwykłe czarne trampki. 
9. Czy pamiętasz swoją pierwszą przeczytaną książkę? 
Nie za bardzo. Pamiętam jak uczyłam się czytać w przedszkolu z jakiejś czytanki. A potem to była chyba lektura o Plastusiu w pierwszej klasie podstawówki. 
10. Ile masz lat? 
Prawie 17 :)
11. Posiadasz jakąś dziwną umiejętność? 
Mam, ale nie umiem jej opisać. haha

Nie nominuję nikogo, ponieważ już raz nominowałam wszystkie blogi, które czytam. Jak któryś pominęłam to bardzo przepraszam, ale jakoś nie mam do tego teraz głowy. Wolę iść pisać kolejny rozdział, który powinien pojawić się na blogu dzisiaj albo jutro :) 

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 4.

Wstałam, kiedy go zobaczyłam. Był mniej więcej w moim wieku, ubrany był w zwykłe dżinsy i koszulę, blond włosy postawione miał na żelu, a niebieskie oczy spoglądały na mnie figlarnie. Na pierwszy rzut oka wydał mi się lekko znajomy. Gdzieś już widziałam ten jego nieziemski uśmiech, którym mnie przywitał, jednak nie mogłam przypomnieć sobie gdzie to było. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął do mnie dłoń, którą uścisnęłam.
- Niall, tak dla jasności – widać było, że starał się wypaść jak najlepiej, ale w jego czyny wkradł się lekki objaw podenerwowania, bo po przedstawieniu się od razu poprawił włosy.
- Martina. – posłałam mu lekki uśmiech, aby zasygnalizować, że nie ma się czego bać. Chłopak jeszcze chwile wydawał się spięty, ale kiedy usiedliśmy na kanapie i zamówiliśmy coś do jedzenia od razu się rozluźnił. Próbował znaleźć jakiś temat do rozmowy i parę razy się mu to udało, ale po kilku wymienionych zdaniach znów zrobiło się niezręcznie. Przynajmniej dowiedziałam się, czemu wydawał mi się znajomy. One Direction, no tak, kilka razy widziałam ich w telewizji. Wciąż jednak nie wiedziałam w jakim celu się spotkaliśmy w restauracji, bo raczej nie chodziło o zwykłą rozmowę. Kiedy kelner przyniósł i postawił przed nami nasze zamówienia, spojrzałam z poważną miną na mojego towarzysza. Musiałam w końcu spytać o to, co zaprząta moją głową. Mój menadżer nie powiedział mi nic konkretnego, ale to nie możliwe, żeby Niall nic nie wiedział.
- Wybacz, że spytam, ale czy spotkaliśmy się tutaj w jakimś konkretnym celu?
- Nasi menadżerowie po prostu chcieli nas ze sobą zapoznać. – powiedział po kilku sekundach ciszy.
- Tylko tyle? – spytałam z niedowierzaniem. Niemożliwe, żeby chodziło tylko o to.
- No jest jeszcze coś. – odłożył widelec i opadł na oparcie krzesła. Uśmiechnął się lekko i omiótł moją twarz swoim spojrzeniem. Przechyliłam głowę na bok o kilka stopni dając mu do zrozumienia, że zaciekawił mnie tymi słowami. Przez króciutki czas siedział skupiony, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Po chwili odezwał się. – Bo ja… Bo ja jestem… Nie, to głupio zabrzmi.
- No spróbuj..
- Wolę nie. – zauważyłam, że był trochę spięty. Sztucznie uniósł kąciki ust.
- Jak wolisz. – powiedziałam zrezygnowana. Oboje wróciliśmy do jedzenia i rozmowy o wszystkim, co nam przyszło do głowy. Wcześniej jednak Niall otworzył wino stojące na środku stołu. Nalał trochę do mojego i swojego kieliszka i wzniósł toast za spotkanie. Uśmiechnęłam się lekko. Przypomniał mi się wujek Earl, który przy każdej rodzinnej kolacji musi wznieść co najmniej dwa toasty.
- Pracujesz teraz nad czymś? W sensie piosenka, album, coś w tym stylu.
- Jak na razie próbuję skompletować piosenki na mój debiutancki album. – odpowiedziałam. – Mam już je nagrane, ale teraz trzeba wybrać te najlepsze, a to jest nie lada wyzwanie. Ludzie, którzy ze mną pracują bardzo się postarali, żeby wszystko wypadło jak najlepiej. No a po za tym promuję wszędzie i jak się tylko da mój pierwszy singiel.
- To widzę, że kariera się rozkręca.
- No tak. Nie wyobrażałam sobie, żeby w tak krótkim czasie tyle zrobić. A czemu w ogóle pytasz?
- Bo wiesz… Bardzo mi się podoba ten twój nowy singiel. – lekko się zmieszał i zaczerwienił,  jakby powiedział coś niestosownego do sytuacji. Uśmiechnęłam się. Wyglądał uroczo i trochę dziecinnie, kiedy spuścił wzrok, by nie patrzeć mi w oczy i w spokoju się opanować.
                Po jakiś dwóch godzinach ja i Niall opróżniliśmy trzy butelki wina. Nie mam pojęcia jak to się stało, w każdym razie wiem, że znaleźliśmy wspólny język i odnajdywanie tematów do rozmowy przychodziło nam z niesamowitą łatwością. Rozmawialiśmy już o współpracy z menadżerami, o dzieciństwie, rodzinnym mieście, kilka razy nawet zeszło na całkiem prywatne tematy typu rodzina. Oboje coraz bardziej się rozkręcaliśmy. Nasze pytania, jak i odpowiedzi, stawały się coraz bardziej pikantne.
- Miałaś kiedyś chłopaka? Bo z tego co wiem, aktualnie jesteś wolna… - Niall przeczesał włosy palcami, a potem pochylił się nad stołem w oczekiwaniu na moje słowa.
- Miałam. Zerwałam z nim jakieś pół roku temu. – westchnęłam przypominając sobie Max’a. Wysokiego szatyna z szarymi oczami. Hipnotyzowały mnie odkąd pamiętam, a potem po dwóch latach razem czar jego tęczówek nagle prysł i coraz częściej dało się w nich wyczytać kłamstwo. Z tego co wiem od Amy, chłopak nie pogodził się z rozstaniem i specjalnie dla mnie przeprowadził się do Londynu. Na szczęście nie ma mojego nowego numeru telefonu oraz nie wie gdzie mieszkam, a mnie samej nie udało mi się go jeszcze spotkać. Spoważniałam lekko. Nie chcąc jednak psuć nastroju szybko przybrałam wesołą minę i zmieniłam temat. Po chwili naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Przeprosiłam Niall’a i odebrałam, kiedy na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej przyjaciółki.
- Hej. Wiesz… Nie mogę za bardzo teraz rozmawiać. – powiedziałam cicho.
- Dalej na spotkaniu z tajemniczym nieznajomym? – zaśmiała się. – Siedzisz tam już trzy godziny.
- No i co z tego! Po co właściwie dzwonisz?
- Emm, no właśnie. Długo jeszcze będziesz w tej restauracji?
- No nie wiem… A czemu pytasz?
- Bo zadzwoniłam i umówiłam Cię z Potter’em. – powiedziała triumfalnie.
- Co?! Oszalałaś? Ale jak?! – zaskoczyła mnie tym. Byłam ogromnie zdziwiona i może nawet trochę wkurzona.
- Powiem Ci potem. Zadzwoń jak wyjdziesz ze spotkania. Buziaczki. – zacmokała i rozłączyła się. Schowałam telefon do kieszeni. Byłam w szoku. Nie mogę uwierzyć, że zadzwoniła za mnie i w dodatku jeszcze mnie z nim umówiła. Niall pochylił się w moją stronę.
- Wszystko w porządku? – spytał z przejęciem w głosie.
Machnęłam ręką i chwyciłam za kieliszek z winem.
- Tak, wszystko okej. Po prostu moja przyjaciółka w coś chce mnie wplątać. – zaśmiałam się. Miałam nadzieję, że blondyn nie wyczuł sztuczności w moim zachowaniu. Powróciliśmy do przerwanej rozmowy. Jednak ja nie mogłam się na niej skupić. Cały czas myślałam o tym, że jeszcze raz spotkam chłopaka, który wczoraj mnie oczarował.
- Wiesz.. Ja za niedługo muszę stąd wyjść. Muszę jeszcze skoczyć do studia na godzinkę. – powiedział niepewnie Niall. 
- Jasne, rozumiem. Ja też jeszcze mam coś dzisiaj do załatwienia. – odpowiedziałam.
- To może Cię odprowadzę do domu?
- Chyba lepiej by było, żeby nikt nas nie widział razem. Od razu w gazetach pojawią się nagłówki o nas. – powiedziałam po chwili. W sumie fajnie by było przedłużyć te miłe spotkanie, ale ostrożności nigdy za wiele. Z resztą wydawało mi się, że Niall raczej nie lubi takich tematów wokół swojej osoby.  Jeszcze w dodatku gdyby swatali go ze mną… ehh, szkoda gadać. Chłopak machnął ręką i wstał z krzesła.
- To co? Pogadają, pogadają i przestaną… albo nie. W każdym razie, kto by się przejmował głupimi mediami. – posłał mi ten jeden z jego nieziemskich uśmiechów. Po chwili wahania poszłam w ślad za nim. Wyszliśmy z restauracji, wcześniej płacąc za zamówienia. Przed budynkiem stał srebrny kabriolet, a o niego opierał się szatyn o kręconych włosach. Kiedy nas zobaczył podszedł do nas i przywitał się z Niall’em.
- Stary, co ty tutaj robisz? – blondyn był najwyraźniej zdziwiony.
- Nasz ukochany menadżer wysłał mnie po Ciebie. Jakieś przyśpieszone nagrania czy coś. – mruknął z niesmakiem.
- Poczekaj w samochodzie. Zaraz do Ciebie dołączę. – chłopak wykonał polecenia Niall’a. Poszedł do kabrioletu i usiadł na miejscu kierowcy. – No to najwyraźniej nici ze spaceru. Ale może jeszcze kiedyś się gdzieś przejdziemy.
- Może… - odpowiedziałam cicho z lekką chrypką.
- W którą stronę idziesz? Może Cię podwieziemy? – zaproponował.
- Dzięki, ale zaraz powinien tutaj zjawić się asystent mojego menadżera. Jest strasznie nadopiekuńczy i zachowuje się jak moja niańka. - jak na zawołanie przed lokalem zaparkował samochód Jake’a. Chłopak wysiadł z niego.
- Miałem zadzwonić, ale nie chciałem przeszkadzać w spotkaniu. Najwidoczniej przyjechałem w samą porę. – powiedział na przywitanie. – Poczekam w samochodzie.
Skinęłam głową, a potem przeniosłam swój wzrok z powrotem na Niall’a. Blondyn zrozumiał, że pora już się pożegnać.
- Jeśli chodzi o to dzisiejsze spotkanie, to wiedz, że poprosiłem menadżera o nie. Jestem twoim fanem, jeśli mogę tak powiedzieć. Z resztą jest jeszcze jedna rzecz, ale to może przy następnym spotkaniu? - przybliżył się do mnie i musnął mój prawy policzek swoimi delikatnymi ustami.
– Do zobaczenia, Tini.
- Do zobaczenia, Niall.
Stałam tak chwilę i patrzyłam jak blondyn wsiada do kabrioletu i odjeżdża. Jeszcze jedna sprawa, co do dzisiejszego spotkania? Czy to możliwe? Wciąż jakoś nie daje mi to wszystko spokoju. No bo w sumie do czego potrzebna mi znajomość chłopaka, który dla kilku milionów nastolatek jest wręcz bogiem?
_________________________________________________________________________________
Hej kochani <3 
W końcu jest 4 rozdział. Wieeem, nie było mnie prawie 2 tygodnie tutaj, ale mocno przepraszam. Musiałam zrobić sobie lekki odpoczynek od wszystkiego, ponieważ jestem wykończona badaniami i wizytami u przeróżnych lekarzy. Postaram się to wszystko nadrobić i może już za dwa dni pojawi się rozdział 5. ?  W końcu zacznie się to jakoś rozkręcać. Czytanie waszych blogów nadrobię jutro, przynajmniej mam takie plany, a jak wyjdzie to jeszcze nie wiem... 
Rozdział jak zawsze zostawiam waszej ocenie :)
Miłego <3

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 3.

Poranek był okropny. O ile można to nazwać porankiem. Wstałam z okropnym bólem głowy około godziny czternastej. Ciężko było mi się przyzwyczaić do wirujących ścian i przedmiotów w moim domu, jednak po dłuższym czasie chwytania się wszystkiego, żeby tylko się nie przewrócić, udało mi się wrócić do normalnego stanu. Amy oczywiście obudziła się wcześniej ode mnie i kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam zrobione przez nią śniadanie, a ona sama siedziała przy stole i bawiła się kluczami. Wyprostowała się i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Księżniczko najdroższa, śniadanie już gotowe! – powiedziała z udawaną  powagą unosząc głowę do góry.
- Ależ dziękuję bardzo. Byłabym Ci jeszcze bardziej wdzięczna gdybyś mówiła trochę ciszej. – wymruczałam, na co Amy jedynie zacmokała kilkakrotnie i kiwnęła głową. Od razu poszłam napić się wody. No tak, wczorajszy alkohol dawał mi się dzisiaj we znaki i od samego rana złapał mnie kac. No pięknie – pomyślałam – ledwo żyję, a jeszcze dzisiaj mam spotkanie. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która była w o wiele lepszym stanie ode mnie. Cały czas przyglądała się moim ruchom  i kręciła głową.
- No nieźle wczoraj zabalowałaś. – zaśmiała się.
- No najwidoczniej. – pochwyciłam jedną kanapkę z blatu kuchennego i dosiadłam się do stołu. – Kurczę, przed spaniem długo myślałam o tym chłopaku. Wydawał się być okej.
- Tym z którym wczoraj spędziłaś większą część imprezy? Wiesz w ogóle jak ma na imię? – zauważyłam jak oczy Amy robią się większe z zaciekawienia.
- Mmm, nie do końca. – ugryzłam kawałek kanapki, a kiedy go połknęłam, kontynuowałam – Nie chciał podać swojego imienia. Przedstawił się jako Potter.
- Potter. – powtórzyła szeptem i wbiła wzrok w jakiś przedmiot w oddali. – Nie kojarzę.
- Nic dziwnego. – zaśmiałam się. – Podaliśmy wymyślone przez nas samych pseudonimy. Trudno, żebyś kogoś takiego znała. No chyba, że myślisz o Harry’m Potter’ze. Ja na przykład podałam się jako Kira. – wzięłam do ust kolejny kawałek kanapki. Amy natomiast zastanawiała się nad czymś. Nie chciałam jej przerywać, dlatego w spokoju kończyłam jeść śniadanie. Potter… Ciekawe czy jeszcze kiedyś go spotkam. Bawiłam się z nim świetnie. Te miłe słówka, zabawne teksty, jego smukłe dłonie wokół mojej talii, ciepły oddech na mojej szyi. Nie znam jego imienia. Nawet nie wiem jak wygląda bez maski, bez kolorowych światełek dyskotekowych rozmytych na policzkach. Gdybym nagle stanęła przed nim na ulicy wątpię czy bym go rozpoznała.
- A może on ma na nazwisko Potter?  Przecież akurat ono jest dość popularne w Anglii. – powiedziała po chwili rozpromieniona Amy, która lekko kiwała się na boki. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Może moja przyjaciółka ma rację. Może akurat to jego nazwisko. Tylko szkoda, że dużo mi ono nie mówi, a osób o nazwisku Potter będących mniej więcej w naszym wieku jest od groma, więc jeśli już miałabym go znaleźć musiałaby spędzić nad tym mnóstwo czasu. Z resztą… Po co mam go szukać? No tak Martina, nie udawaj, że Ci się nie spodobał. Był świetnym kompanem do rozmowy, to tyle. Tak, tak wmawiaj sobie dalej. I tak już go pewnie nigdy nie zobaczę, więc koniec tematu. Londyn jest duży, mnóstwo jest w nim miejsc wszelakiego pokroju, to niemożliwe, żebym go jeszcze kiedyś spotkała. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Amy, która wydawała się równie zaskoczona jak ja. Wstałam z krzesła i nie spiesząc się poszłam otworzyć.
- Dzień dobry Martino. – od progu przywitał mnie promienisty uśmiech Jake’a, asystenta mojego menadżera. – Pan Stevens prosił abym przekazał Ci tę kartkę z informacjami o dzisiejszym spotkaniu. Ponadto masz stawić się u niego jutro z samego rana.
- Dzięki. Na pewno się zjawię. Wolę go nie wkurzać. – zaśmiałam się. – To wszystko?
- Eee, niezupełnie. – podrapał się po głowie. – Spotkanie ma odbyć się w restauracji Aven za godzinę. Z polecenia pana Stevens’a mam Cię na nie zawieźć, więc idź się zbieraj, a ja poczekam w samochodzie.
- Nie wygłupiaj się. Wejdź do środka. – chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja przepuściłam go w drzwiach, a potem zaprowadziłam do kuchni, gdzie Amy nadal siedziała przy stole. – Wy już się znacie, więc nie muszę was sobie przedstawiać… Poczekajcie tu chwilę na mnie. Ja idę się przygotować.  
Pobiegłam do garderoby, aby móc jak najszybciej się przygotować i nie zostawiać ich za długo sam na sam. Wiem, że Jake i Amy nie pałają do siebie miłością, a wręcz przeciwnie – szczerze się nienawidzą. Sama nie wiem czemu. Kiedy pytam o to, oboje od razu zmieniają temat. Trochę dziwnie czuję się w takiej sytuacji, zwłaszcza, że moja przyjaciółka, jak i Jake, z którym zdążyłam się już zaprzyjaźnić, często u mnie bywają. Dość często się nad tą ich wzajemną nienawiścią zastanawiam. Może oni znali się wcześniej i coś się wtedy między nimi wydarzyło? Pamiętam dzień kiedy ich sobie przedstawiłam. Od razu było widać, że coś jest nie tak. Amy była szczęśliwa, kiedy przyszła do mnie, aby poznać asystenta mojego menadżera, jednak kiedy się on pojawił w drzwiach przyjaciółka mocno ścisnęła wargi, które ułożyły się w jedną, prostą kreskę. Powiedziała, że zapomniała o jakimś bardzo ważnym spotkaniu, na które jest już spóźniona i nie czekając długo wyszła ode mnie z domu. Sam Jake dziwnie się po tym wszystkim zachowywał. Jednak zbyłam to. Wydawało mi się, że Amy na serio z kimś jest umówiona, a chłopak po prostu zmieszał się tym, że dziewczyna uciekła na jego widok.
                          Po kilku chwilach spędzonych w garderobie ubrałam czarne dżinsy, niebieską koszulę, a na wierzch przyrzuciłam czarną skórzaną kurtkę, w której byłam poprzedniego wieczoru na imprezie. W łazience rozczesałam proste włosy i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy uznałam, że jestem gotowa poszłam do kuchni, sprawdzić czy Jake i Amy przypadkiem się nie pozabijali. Na moje szczęście oboje siedzieli przy stole. Dziewczyna nadal bawiła się kluczami, natomiast chłopak szukał czegoś w telefonie. Widać było, że robi to tylko dlatego, by nie prowadzić rozmowy z moją przyjaciółką.
- No to jestem gotowa. – powiedziałam, stając przed nimi. – Jake, ile jedzie się do tej restauracji?
- Jakieś piętnaście minut. – odpowiedział podnosząc głowę, aby na mnie spojrzeć. Uśmiechnął się lekko i zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Najwidoczniej nie wyglądałam aż tak źle, bo jego usta ułożyły się w jeszcze większy uśmiech. – Jak wyjedziemy za kwadrans to zdążymy idealnie.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem, a potem poszłam jeszcze raz do garderoby po bransoletkę, bez której by się nie obyło. Kiedy wychodziłam włożyłam ręce do kieszeni kurtki, aby sprawdzić czy tam coś się nie zawieruszyło. W jednej z nich poczułam jakąś nie wielką karteczkę. Kilka razy przejechałam po niej kciukiem, a potem wyciągnęłam ją. Moim oczom ukazał się bilet wstępu na imprezę, a na jego odwrocie widniał kilkucyfrowy numer z dopiskiem „Mam nadzieję, że zadzwonisz. Potter”. Kiedy on zdążył to napisać i włożyć mi do kieszeni? Wpatrywałam się przez jakiś czas w numer. Czy zadzwonię? Nie mam pojęcia. O ironio, jeszcze przed chwilą chciałam go zobaczyć po raz kolejny, a gdy mam jego numer nagle zaczynam się wahać… Amy stanęła przede mną z torebką w ręce.
- Wracam do siebie. Jutro mam wykłady… Chcę się na nie wyspać w swoim własnym łóżku. – powiedziała i spojrzała na bilet. – Co to jest?
- Numer chłopaka z imprezy. – podniosłam na nią wzrok.
- Zadzwonisz? – spytała zaciekawiona.
- Coś ty. Oszalałaś? –położyłam karteczkę na stoliku w garderobie i wyminęłam przyjaciółkę. Stanęłam, kiedy dziewczyna nazwała mnie tchórzem. – Nie jestem tchórzem. Po prostu nie chcę się narzucać. Tyle.
- Gdyby tego nie chciał myślisz, że dałby Ci swój numer? – zawahałam się przez chwilę. Amy miała rację. Nie dałby mi numeru gdyby nie chciał się ze mną jeszcze raz zobaczyć. Pokręciłam przecząco głową. – No to na co czekasz? Zadzwoń do niego.
- Nie zadzwonię. – powiedziałam stanowczo.
- W ogóle?
- W ogóle. – skończyłam rozmowę i poszłam do kuchni oznajmić Jake’owi, że możemy już jechać.
                          Amy wyszła z domu razem z nami. Ja z asystentem menadżera wsiadłam do samochodu, a ona poszła na piechotę. Nie wyobrażam sobie jej w samochodzie Jake’a. Po pierwsze chłopak by jej nie pozwolił wsiąść do niego, a gdyby już Amy by na to nie przystała… Droga do restauracji Aven dłużyła się niemiłosiernie, a panująca cisza przytłaczała mnie. Cały czas zastanawiałam się czy zadzwonić do tego chłopaka czy raczej nie. W sumie jeśli tego nie zrobię, zapewne już nigdy więcej go nie zobaczę… A tego byś nie chciała Tini. No właśnie, nie chciałabym, ale z drugiej strony boję się wpisać jego numer na telefonie i kliknąć zieloną słuchawkę. Co powiem jak odbierze? Proste, cześć, tutaj Kira. Nie, to nie jest takie proste. No bo co on sobie pomyśli?
- Jesteśmy na miejscu. – Jake zaciągnął ręczny i wysiadł z samochodu, aby móc otworzyć mi drzwi. Odpięłam pasy, a kiedy chłopak podał mi rękę, chwyciłam ją. Stanęłam przed drzwiami do restauracji Aven, w której nigdy wcześniej nie byłam. Pożegnałam się z Jake’m i weszłam do holu. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Z zdezorientowania wybawił mnie kelner.
- W czym mogę pomóc? – spytał z szerokim uśmiechem.
- Jestem tutaj z kimś umówiona, jednak nie wiem z kim. – powiedziałam, po chwili uświadamiając sobie jak to brzmi. – Mój menadżer nie podał mi żadnych szczegółów.
- Menadżer? Hmm, chyba wiem już o kogo chodzi. Pani nazwisko to… Evans? – zaglądnął do notatnika, który trzymał cały czas w ręce. Skinęłam głową. – Proszę za mną. Niestety pani towarzysza jeszcze nie ma, ale z tego co wiem, powinien zjawić się lada moment.
Szłam tuż za nim przez salę, na której znajdowało się mnóstwo kwadratowych oraz okrągłych stołów. Na każdym z nich znajdował się kaszmirowy obrus oraz palące się świece. Wystrój zapierał mi dech w piersiach. Chciałam już usiąść i w spokoju podziwiać każdy detal pomieszczenia. Kelner jednak prowadził mnie dalej. Nie zatrzymywaliśmy się przy żadnym stoliku, co było dla mnie dziwne. W końcu stanęliśmy przed jakąś kurtyną. Mężczyzna odsłonił mi przejście i zaprosił do środka. Weszłam do niewielkiego pomieszczenia, które było jeszcze piękniejsze niż poprzednie. Na wprost mnie znajdował się stolik ubrany w biały obrus. Na środku stał wazon z bukietem róż, a naokoło niego rozstawione były malutkie świeczki, które pałały wesołym ogniem. Krzesła zastąpione były dwiema narożnymi kanapami obitymi czarną skórą. Usiadłam na jednej z nich, nie przerywając przyglądania się miejscu. W jednym rogu znajdowała się dwuosobowa huśtawka, na której było mnóstwo kolorowych poduszek. Całe pomieszczenie zachowane było w półmroku. Było to idealne miejsce na romantyczną randkę bądź na spotkanie, o którym nie powinien się nikt dowiedzieć.

                          Siedziałam sama, odliczając w myślach sekundy do przyjścia mojego towarzysza. Na szczęście nie czekałam długo. Po chwili kurtyna poruszyła się, a moim oczom ukazał się chłopak o nieziemskim uśmiechu.
_________________________________________________________________________________
Chciałabym Was ogromnie przeprosić, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Miałam niby wstawić go w środę, ale jednak nie miałam czasu, aby go dokończyć. Znowu nie wyszedł tak jak chciałam, no ale cóż... Mówi się trudno. Za tydzień zaczynają mi się ferie, więc może wtedy nadrobię pisanie i publikowanie rozdziałów? 
Dziękuję za komentarze, które są WIELKĄ motywacją do dalszego pisania oraz proszę o następne haha :D

poniedziałek, 2 lutego 2015

NOMINACJA: 10 faktów o sobie

Kochani moi, przepraszam Was z całego serca, że jeszcze nie dodałam 3. rozdziału, ale ostatnio mam problemy zdrowotne. Trafiłam w tamtym tygodniu do szpitala, a ostatnie dni to ciągła gonitwa od jednego lekarza do drugiego. Ponadto od tygodnia mam gorączkę i jedyne na co mam ochotę to spaaaać, a jutro muszę do szkoły, dlatego wszystko nadrabiam jak leci, żeby za bardzo z materiałem nie odstawać. :/ Rozdział powinien pojawić się już jutro. Może uda mi się go dzisiaj dokończyć to wstawiłabym go z samego rana przed szkołą. Oczywiście nic nie obiecuję. 
Dobra, przejdźmy do rzeczy... 

Dostałam nominację od Koniakkowej z My life is my choice , która jest autorką nowej zabawy, na miarę Liebster Award, a mianowicie 10 FAKTÓW O SOBIE. 
Jest mi niezmiernie miło, że dostałam nominację od samej pomysłodawczyni! Dziękuję z całego serca :)
 
No to tak w skrócie: W zabawie chodzi o to, aby podać 10 dziwnych faktów o sobie, a potem nominować do tego samego kolejne 3 osoby. 

FAKTY O MNIE :)

1. Uwielbiam piłkę nożną i kibicuję nieprzerwanie od 4 lat FC Barcelonie. Wśród swoich znajomych mam mnóstwo kibiców tego klubu, ale oczywiście znam też takich, którzy go nie cierpią. Raz miałam ostrą wymianę zdań z kolegą na temat klubów piłkarskich. Ostatecznie inni musieli nas godzić hahah
2. Kocham śpiewać i tańczyć. O ile w pierwszym jestem świetna, o tyle w drugim do bani. Nie śpiewam ani nie tańczę jakoś "profesjonalnie". W tym wszystkim głównie chodzi o zabawę. Brałam kilkakrotnie udział w konkursach/przeglądach piosenki i muszę się pochwalić, że zawsze zdobywałam pierwsze lub drugie miejsce. Jednak to tyle. A jeśli chodzi o taniec, to... skakanie i udawanie, że się wykonuje jakąś choreografię można nazwać tańcem? :)
3. Mam siostrę 13 lat starszą, która wyjechała razem ze swoim mężem za granicę i zostawiła mi swojego psa. Nie mają oni dzieci, dlatego śmieję się, że Laki to mój siostrzeniec XD 
4. Moi znajomi mówią, że jestem sadystką, ponieważ chcę iść na pielęgniarkę i uważam, że bez problemu mogłabym komuś wbijać igły. Natomiast ja sama boję się pobierania swojej krwi haha 
5. Na rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych zabrakło mi 0,4 punktu, aby dostać się do wymarzonej szkoły. Teraz jednak nie żałuję, że się tam nie dostałam. Ponoć strasznie tępią, a atmosfera jest okropna... 
6. Miałam złamaną prawą rękę w wieku 6 lat i od tej pory mam w niej druty, ponieważ okropnie roztrzaskałam łokieć i bez drutów by się nie obeszło. Lewą również złamałam, ale już mniej drastycznie i to dopiero w wieku 13 lat. Łamaga ze mnie, wieeeem. 
7. Przez jakiś czas marzyłam o zostaniu piosenkarką. Przeszło mi już to, chociaż od czasu do czasu nagrywam dla siebie jakieś covery, bądź myślę o wybraniu się na casting do jakiegoś talent show :) 
8. Gimnazjum strasznie mnie zmieniło. Z grzeczniutkiego, cichego aniołeczka w okropną, hałaśliwą, zbuntowaną diablicę. Wszyscy mi to mówią haha
9. Zawsze chciałam nauczyć się grać na perkusji, ale jeszcze nie udało mi się tego spełnić. Jak na razie na każdym koncercie, na którym jestem, uważnie przyglądam się perkusistom. Wczoraj właśnie byłam normalnie w niebie, bo perkusista zespołu Bracia grał solówkę i nawet mam z nim zdjęcie *-*
10. Trenowałam piłkę ręczną, a nasz zespół odnosił same sukcesy. Niestety z braku czasu oraz innych problemów związanych z pójściem do liceum musiałam to zaniechać. Teraz jedynie gram w reprezentacji szkoły :) 

Nominuję: 

niedziela, 25 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 2.

Amy odebrała już po pierwszym sygnale. Miała lekko zaspany głos, ale jak się dowiedziałam jedynie mi się to wydawało. Chwilę z nią porozmawiałam na temat dzisiejszego wspólnego wyjścia. W końcu zaproponowała mi, abym do niej zaraz przyjechała. Zgodziłam się, ponieważ i tak do spotkania ze stylistką i projektantem miałam jeszcze jakieś dwie godziny. Ruszyłam z parkingu chwilę po tym jak skończyłyśmy rozmowę. Cały czas zastanawiałam się nad jutrzejszym, tajemniczym spotkaniem i w ogóle nie mogłam się skupić na obmyślaniu planu dzisiejszej zabawy z najlepszą przyjaciółką. Czemu menadżer nic mi nie wytłumaczył i czemu to dla niego aż tak ważne? W ogóle w co ja się ubiorę? Muszę poradzić się Sue, co mogę na siebie założyć na spotkanie z jakimś przystojniakiem, które dość możliwe jest spotkaniem w sprawie mojej kariery. Ale chwila moment! Gdyby tak właśnie było to pewnie siedziałabym nadal w biurze pana Stevens’a i omawiała z nim tonę spraw, o których nie miałam pojęcia. Z resztą sam pewnie by mi jutro towarzyszył, a akurat w tej sytuacji wysyła mnie samą i jeszcze potem chce poznać szczegóły spotkania. Nie rozumiem w ogóle całej tej sytuacji.
Zadzwoniłam do Amy, kiedy zaparkowałam przed blokiem, w którym mieszka, aby wyszła na parking.  Nie czekałam na nią długo. Kilka minut później otworzyła drzwi od strony pasażera i wpakowała mi się do samochodu.
- Hej kochana.- uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek. – No to kierunek twój dom, a potem impreza! Chcę się dzisiaj zabawić jak nigdy dotąd!
- Ej, spokojnie i nie tak szybko. Na początek, to może jakiś lunch, bo jestem głodna jak wilk, a potem muszę jeszcze jechać na jedno spotkanie. Oczywiście, zabiorę Cię ze sobą. Tylko proszę cię nie zasypuj Sue znowu taką ilością pytań jak ostatnio. – Odparłam w ramach przywitania. Dziewczyna kiwnęła głową i zapięła pas.
- Postaram się milczeć. Buzia na kłódkę i tyle! – udała, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk za siebie. Zaśmiałam się. Taki gest zawsze przypominał mi dzieciństwo. Tak wtedy przekonywało się kogoś do tego, że potrafi się dochować tajemnicy. Szkoda, że w dorosłym świecie nie ma niczego aż tak prostego. Zamiast „zamykania ust i wyrzucania klucza” w ciągu paru sekund, trzeba budować zaufanie przez kilka dobrych lat…
***
Po godzinie spędzonej w Nandos, a potem jeszcze dwóch w studiu projektu nastał mój upragniony czas wolny. Spotkanie z projektantem oraz moją stylistką przeciągnęło się, ponieważ pojawiły się problemy co do mojej sukienki, w której mam się pojawić za tydzień na gali 25-lecia jakiegoś radia. Na szczęście po około stu dwudziestu minutach ciężkich rozmyślań, co jeszcze można z tym całym projektem zrobić, udało się nam coś wymyślić. Głównie zastanawiała nad tym Sue wraz z panem Richardsem, którzy znają się na modzie i wiedzieli czego brakuje sukience. Jak dla mnie wydawała się idealna, ale oni uważali ją za niedokończoną. Zdałam się całkowicie na nich, pożegnałam się z nimi i wraz z Amy opuściłyśmy studio.
- To gdzie w końcu się wybieramy? – spytałam zrezygnowana, kiedy jechałyśmy już do mnie do domu.
- Może jednak ten Five London Club i ta impreza maskowa? Byłyśmy przecież tam niedawno i było świetnie! – ona również już nie miała pojęcia, gdzie mogłybyśmy się udać. Przez cały lunch ustalałyśmy, gdzie wybierzemy się wieczorem, ale żaden klub nie odpowiadał nam obydwóm.
- W związku z tym, że nie mamy już żadnych innych konkretnych propozycji zgadzam się. Na strychu w jakimś pudle mam maski, więc czemu nie. – uśmiechnęłam się. W końcu udało nam się dojść do zgody w kwestii imprezy. Teraz jedynie się przygotować i idziemy na podbój parkietu!
                Do domu dojechałyśmy w kilkanaście minut. Było już po szóstej, dlatego postanowiłyśmy się od razu zacząć zbierać. Przed tym jednak poszłyśmy na strych w celu znalezienia masek. Okazało się to nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę to, że było tam mnóstwo pudeł, których nie zdążyłam rozpakować zaraz po przeprowadzce tutaj. Rozglądałam się za średnim, zielonym pudłem. Byłam święcie przekonana, że je ze sobą zabrałam. Dużo rzeczy oczywiście zostawiłam w rodzinnym domu, jednak maski na sto procent wzięłam ze sobą, ponieważ uważałam, że jeszcze kiedyś mi się przydadzą.
- A to co? – spytała Amy otwierając mocną zakurzoną skrzynię.
- To nie moje. Jak się wprowadziłam już tutaj było. Pewnie poprzedni właściciele to zostawili. – podeszłam do niej. Nigdy jeszcze nie przeglądałam tych staroci, dlatego zaciekawiło mnie co znajduje się w środku.
- Jest tu kilka albumów ze zdjęciami oraz parę szkatułek. – przyjaciółka wyciągnęła jedną z nich i chwyciła za jej wierzch.
- Nie otwieraj! – wciągnęłam do niej dłoń w celu powstrzymania jej, jednak Amy pociągnęła do góry wieko szkatułki, które wydało z siebie ciche skrzypnięcie. Dziewczyna rozdziawiła usta z zaskoczenia. W środku znajdowała się cała masa pięknej biżuterii. Tylko czemu ktoś by ją tu zostawił? Sięgnęłam po dwie następne szkatułki. One też były pełne jakiś złotych przedmiotów. Zaczęło mnie ogarniać dziwne uczucie, którego nie potrafiłam nazwać. Rozglądnęłam się po strychu. Od razu zauważyłam, że w rogu stoi wielka szafa. W milczeniu podeszłam do niej, cały czas czując wzrok Amy na swoich plecach. Otwarłam drzwi, a moim oczom ukazało się mnóstwo ubrań.
- Wyglądają jak ze średniowiecza. – chwyciłam rękaw jednej z sukni. – Czemu to tutaj ktoś zostawił?
- Nie wiem, ale mnie to trochę przeraża. Takie rzeczy dzieją się w horrorach. Ludzie wprowadzają się do domu i na strychu albo w piwnicy znajdują mnóstwo starych rzeczy, a potem nawiedzają ich duchy. – Amy podeszła do mnie.
- Przestań, ja tutaj mieszkam. Chcesz, żebym na zawał zeszła? – zaśmiałam się i zamknęłam z trzaskiem drzwi szafy. – Z resztą horrory to fikcja, a duchy nie istnieją. W ogóle to nie czas na takie głupoty. Trzeba odnaleźć pudło z maskami i iść zbierać się na imprezę!
Przyjaciółka zgodziła się razem ze mną. Zaczęła szukać wśród tych wszystkich pudeł tego jedynego. Po chwili znalazłam  je. Z triumfem oznajmiłam to Amy i wróciłyśmy na dół. Dziewczyna od razu poszła do łazienki, natomiast ja skierowałam się do garderoby w celu znalezienia jakiejś sukienki. Po przeglądnięciu kilku ubrań, zdecydowałam się na małą czarną. Przebrałam się na miejscu, a potem dobrałam dodatki: złoty naszyjnik i bransoletka, skórzana kurtka oraz czarne buty na niewielkim obcasie. Przeglądnęłam się w lustrze. Byłam zadowolona z takiego efektu. Chciałam jeszcze poprawić makijaż, ale nie miałam dostępu do kosmetyków, które znajdowały się w łazience. Usiadłam w salonie i cierpliwie czekałam na wyjście Amy. Zadzwoniłam po taksówkę, a potem włączyłam telewizor i zaczęłam „skakać” po kanałach. Niestety nic nie przykuło mojej uwagi, dlatego zostawiłam jakiś tandetny program muzyczny i poszłam do kuchni napić się soku. Kiedy wróciłam, przyjaciółka grzebała w pudle w poszukiwaniu idealnej maski pasującej do jej stroju. Miała na sobie kremową, rozkloszowaną od pasa sukienkę oraz czarne dodatki. Włosy lekko podkręciła. Wyglądała jak słodka, delikatna dziewczynka.
- Świetnie wyglądasz. – powiedziałam, na co się uśmiechnęła. – Daj mi chwilkę.
Poszłam do łazienki. Rozczesałam proste włosy, a potem poprawiłam kreski na powiekach oraz pomalowałam usta czerwoną szminka. Zgasiłam światło i wróciłam do salonu. Na mój widok Amy zagwizdała, a ja głupio się poczułam, lekko przygryzłam wargę i nie zważając na komplementy, jakimi zaczęła mnie zasypywać podeszłam do pudła i wyciągnęłam czarną maskę ze złotymi zdobieniami. Wybrałam ją przez to, że pasowała mi do stroju oraz dlatego, że była na gumce, dzięki czemu mogłam bez problemu tańczyć.
- No to co? Wychodzimy? – spytałam spoglądając na zegar na telefonie. Przyjaciółka klasnęła w dłonie. Wzięła do ręki maskę i razem wyszłyśmy z domu. Taksówka stała już na podjeździe. Obie wsiadłyśmy do niej i podałyśmy kierowcy adres. Cieszyłam się bardzo, że pierwszy raz od dawna wychodzę gdzieś z moją najlepszą przyjaciółką.
                Na miejscu byłyśmy w niecałe pół godziny. Ciężko było się dostać do klubu ze względu na tłumy ludzi, którzy przyszli na jedną z najlepszych imprez w okolicy. Ochroniarze mieli dzisiaj pełno pracy. Na okrągło musieli kogoś odsyłać do domu. „Nie ma was na liście”, „w takim stroju nie wolno wchodzić”, „obowiązują dzisiaj założone maski, przykro mi”, „brak miejsc” to nieliczne wymówki, które serwowali nachalnym gościom. Tylko niektórzy wiedzieli, że część ich słów jest kłamstwem, na przykład to, że istnieje jakaś lista co do osób wpuszczanych na imprezę. Kiedy para przed nami została odesłana z powrotem, uśmiechnęłam się do Amy. Jeden z ochroniarzy od razu nas rozpoznał, ponieważ często tu bywałyśmy i dlatego nie robił problemów z wpuszczeniem nas. W drzwiach obie założyłyśmy maski. Kiedy weszłyśmy dalej zaczęłam się rozglądać za jakimś wolnym stolikiem. Niestety takiego nie znalazłam i musiałyśmy usiąść przy barze. Na dobry początek, aby się rozluźnić zamówiłyśmy po drinku. Wypiłyśmy go dość szybko i poszłyśmy tańczyć. Pierwsza porcja alkoholu już dawała o sobie znać. Nie czułam się taka sztywna i zaczęłam się dobrze bawić. Nasze „wygibasy” na parkiecie przeplatałyśmy kolejnymi drinkami, aż w końcu zapomniałam się w tym wszystkim i sama nie wiedziałam ile już wypiłam.
- Od dłuższego czasu obserwuje Cię jakiś chłopak. – Amy nachyliła się w moją stronę i krzyknęła mi do ucha., tak aby muzyka nie zagłuszyła jej słów. Zdziwiłam się i rozglądnęłam dookoła, ale przez tłum ludzi nikogo nie zobaczyłam. 
- Jesteś pewna? – spytałam.
- Tak, już nie raz przyłapałam go na gapieniu się na Ciebie. – uśmiechnęła się. – Musisz do niego zagadać!
Potrząsnęłam głową na znak, że to nie jest dobry pomysł. Dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami, dając mi do zrozumienia, że to mój wybór. Kiedy jedna piosenka się skończyła i rozpoczęła się nowa, jakiś chłopak podszedł i poprosił Amy do tańca. Natomiast ja poszłam usiąść  przy barze. Spoglądałam na bawiące się pary. 
- Co taka śliczna dziewczyna robi tutaj sama? – usłyszałam obok siebie ciepły, męski głos. Skierowałam głowę w jego stronę i zobaczyłam wysokiego chłopaka o ślicznym uśmiechu. Niestety nie dopatrzyłam się szczegółów jego twarzy, ponieważ miał założoną maskę.
- Moja przyjaciółka tańczy z jakimś kolesiem, a ja no cóż… - westchnęłam. Nieznajomy lekko się ukłonił.
- To może zatańczysz? – wyciągnął do mnie dłoń, a ja chwyciłam ją i poszliśmy na parkiet. Chłopak wydawał się całkiem miły. Tańczyliśmy do kilku kawałków, a potem poszliśmy zamówić drinki i usiąść przy stoliku, który nagle się zwolnił. Rozmawialiśmy dość długo. W końcu przypomniałam sobie, że nawet nie znam jego imienia. Spytałam o nie.
- Nie mogę Ci go zdradzić na imprezie maskowej. – powiedział poważnie. Zaskoczył mnie tym, a przy okazji zaimponował mi tą tajemniczością.
- To może podasz mi jakiś  pseudonim lub inne wymyślone imię? – zaproponowałam po chwili.
- Potter – zaśmiał się. Spojrzałam na niego, aby upewnić się, że to jego ostateczna odpowiedź. Chłopak skinął głową, jakby czytał w moich myślach, a potem poprawił się na kanapie.
- No to ja będę Kira.
- Kira? Ładnie. – mruknął mi do ucha, a potem lekko je przygryzł. Na moje policzki wpełzł rumieniec. Nieznajomy wtulił się w moją szyję, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Nie mogłam uwierzyć, że aż tak świetnie się z nim bawiłam. Niestety Amy w pewnym momencie nam przerwała, ponieważ poczuła się źle i poprosiła mnie, abym wróciła z nią do domu. Ja również nie byłam w najlepszym stanie. Od zbyt dużej ilości alkoholu zaczęło mi szumieć w głowie, a kiedy wstałam zatoczyłam się lekko do tyłu. Na szczęście chłopak ochronił mnie przed lądowaniem na ziemi. Wyszliśmy na zewnątrz. Przed klubem stało mnóstwo taksówek, jak zawsze, kiedy odbywa się jakaś większa impreza. Chłopak odprowadził nas do jednej z nich. Moja przyjaciółka od razu wsiadła do samochodu, natomiast mnie przez chwilę zatrzymał „Potter”. Spojrzałam mu w oczy.
- Świetnie się z tobą bawiłam. Chciałabym Cię jeszcze kiedyś spotkać. – mruknęłam.
- Ja również… - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Znowu poczułam, że się rumienię. Wsiadłam szybko do taksówki. Przez całą drogę do domu zastanawiałam się jak naprawdę nazywa się ten chłopak i czy przypadkiem nie odegrałam przy nim zbyt łatwej. Alkohol robi czasami swoje...
_________________________________________________________________________________
Totalne dno, ale i tak pozostawię to waszej ocenie...
Nie miałam w ogóle czasu, żeby napisać ten rozdział i wyszedł strasznie kiepsko. :/ 
W ogóle mi się nie podoba, chociaż zarys jest taki o jakim myślałam... No nic. Trzeba tylko mieć nadzieję, że następny wyjdzie idealnie :D 
Dziękuję za cierpliwość i za motywację w postaci czytania i komentowania <3

piątek, 23 stycznia 2015

Liebster Award [2]

Witam wszystkich :)
Przepraszam, że dawno nie było rozdziału, ale miałam dużo nauki, jak zwykle na koniec semestru. Na szczęście wszystkie oceny już wpisane i muszę się pochwalić, że nie są takie złe :) No cóż... Teraz będę mieć trochę więcej czasu. Drugi rozdział powinien pojawić się już jutro, ponieważ dzisiaj nie dam rady go dokończyć (mam jutro rano egzamin z marketingu, do którego muszę się przygotować, a potem wykłady. Ehh, zachciało mi się w liceum dodatkowych zajęć ze studium :/) No to przejdźmy do tego co w tytule. Dziękuję Krejzi Directionerce z bloga Black Niall Horan za nominację do Liebster Award. Niezmiernie mi miło, ponieważ to już trzecia taka nominacja. To jest ogromna motywacja dla mnie do dalszego pisania. Tak samo jak komentarze od was wszystkich *-*

A oto odpowiedzi na zadanie mi pytania:

1. Kim chcesz być w przyszłości?
Aktualnie dążę do tego, aby zostać pielęgniarką lub panią lekarz :) Biol-chemy rządzą tak w ogóle <3 hahah
2. Co lubisz jeść?
Uwielbiam słodycze. Najbardziej ptasie mleczko *-*
3. Grasz w jakieś gry? (Jak tak to, jakie?)
Grywam sobie czasami w Alien Nations, Fifę, GTA, a ostatnio nawet spróbowałam swoich komputerowych sił w grze LOL.
4. Imię?
Kaśka :D
5. Wiek?
Rocznikowo 17 <3
6. Masz jakieś zwierzę?
Tak, mam sobie takie dwie kochane kulki biegające po domu, a mianowicie dwa pieski - Dolara i Lakiego <3 A ponadto rybki w akwarium.
7. Twój ulubiony zespół?
Oczywiście One Direction <3
8. Ulubiony aktor/aktorka?
Kal Penn hahhaha kocham tego gościa!
9. Ulubiony smak chipsów?
Nie lubię chipsów, więc nie mam ulubionego smaku :/
10. W jakim województwie mieszkasz?
Małopolska tak bardzo!! haha
11. Gdzie w przyszłości chcesz mieszkać?
Sama nie wiem. Jestem osobą niezdecydowaną. Przez chwilę u mnie na pierwszym miejscu był Londyn, potem Dublin, Madryt, Nowy York, a teraz jest Sydney. hahah Kto wie, na jakie miasto padnie gdy będę dorosła i gdy skończę szkołę :D


Nominowałam i zadawałam pytania ostatnio. Nie czytam za dużo blogów, a żeby szukać nowych nie mam czasu, bo książka i fiszki z marketingiem już na mnie czekają tuż obok świeżej kawy :D

Jeszcze raz dziękuję za nominację.

Wszystkich czytelników bardzo przepraszam za takie opóźnienie w rozdziałach. Wyczekujcie drugiego jutro. Proszę również o komentowanie. W sumie nic na siłę, więc jak tam chcecie, ale wiedzcie, że to bardzo motywuje!

wtorek, 13 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 1.

              Dzisiejszy dzień zapowiadał się w miarę lekko. W planach miałam jedynie wywiad oraz spotkanie z menadżerem, a potem całe popołudnie i wieczór wolne. Z chęcią wybrałabym się na jakąś imprezę razem z moją najlepszą przyjaciółką. Zwłaszcza, że od dawna nigdzie wspólnie nie wychodziłyśmy. Kiedy rozmowa z dziennikarką się zakończyła miałam jeszcze dość sporo czasu, aby dostać się do centrum Londynu, dlatego zostałam w kawiarni i zamówiłam kawę. Nie musiałam na nią długo czekać. Kelner już po chwili mi ją przyniósł.
- Z dodatkiem wanilii, tak jak w zamówieniu. Kawa na koszt firmy, panno Evans. – rozpromieniony położył pełną filiżankę przede mną i wrócił za bar. Odprowadziłam go wzrokiem, a potem odwróciłam się w stronę okna. Właśnie przez ulicę przebiegała w podskokach mała dziewczynka w czerwonej sukience, a za nią pędziła wysoka kobieta na szpilkach, która głośno rozmawiała przez telefon. Na pierwszy rzut oka wyglądała na zapracowaną i zmęczoną, jakby nie odpoczywała od bardzo dawna. Miała rozczochrane włosy i kilka znacznych zmarszczek na twarzy, które można było zobaczyć z daleka. Chciałam przyjrzeć się jej jeszcze dokładniej, ale zniknęła wraz z dzieckiem za pobliskim murem. Zaraz po tym przed oknem kawiarni pojawiły się dwie młode dziewczyny. Jedna z nich odwróciła się w moją stronę i przez chwilę stała nie ruchomo. Kiedy upiłam łyk kawy brunetka zaczęła piszczeć i pociągnęła swoją koleżankę za rękę. Może potrzebowała chwili upewnienia? Zdezorientowana towarzyszka popędziła razem z nią i nim się spostrzegłam obie stały naprzeciwko mnie.
- Martina? Nie mogę uwierzyć!  Jeju, to ty! W takim… zwykłym miejscu. Lubię tu przychodzić.. Ty też? Nie wierzę. – ledwo łapała oddech podczas wypowiadanych słów. – Mogłabym sobie zrobić z Tobą zdjęcie?
- Jasne, nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się szeroko. Odsunęłam filiżankę kawy kilka centymetrów dalej, aby przypadkiem jej nie strącić i wstałam do zdjęcia. Dziewczyna podała telefon swojej koleżance i ustawiła się obok mnie. Objęłam ją lekko ramieniem. Rozbawiło mnie to, że przez mój dotyk dziewczyna zaczęła drżeć. Emocje, pomyślałam. W sumie jej się nie dziwię, ja dawniej również szalałam i byłam bardzo podekscytowana, kiedy zobaczyłam kogoś z show-biznesu. Teraz jednak nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, może dlatego, że sama się w takim świecie obracam. Po kilku ujęciach i wymianie zdań zadzwonił mi telefon, z czego ogromnie się cieszyłam, bo te dziewczyny powoli zaczęły mnie wkurzać swoim gadaniem, w szczególności ta jedna. Odeszły, a ja odebrałam telefon.
- Halo? Martina? Musimy się dzisiaj spotkać! – usłyszałam głos Sue.
- Coś się stało?
- Nie, nic. Po prostu projektant ma kilka pomysłów co do sukienki na galę w przyszłym miesiącu i chcielibyśmy to z Tobą przedyskutować.
- Rozumiem. – odpowiedziałam. – Kiedy mam przyjechać i gdzie? Od razu zaznaczam, że zaraz spotykam się z panem Stevens’em, więc do godziny drugiej po południu całkowicie odpadam.
- Może być czwarta? Przyjedź do studia projektów. – rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź. Włożyłam telefon do kieszeni i dopiłam kawę. Wzięłam torebkę z krzesła, położyłam na stoliku dość spory napiwek i wyszłam z kawiarni. Jakoś „na koszt firmy” nie lubię brać żadnych rzeczy. A jeśli niby te słowa zwalniają mnie z zapłaty, to nie zwalniają mnie przecież z dania napiwku. Wyciągnęłam kluczyki i wsiadłam do samochodu. Spojrzałam w lusterko. Szminka lekko mi się rozmazała dookoła ust, dlatego poprawiłam ją, a potem posłałam sobie egoistycznego całusa. Chwilę potem ruszyłam z parkingu.
                Do biura pana Stevens’a dotarłam w niecałe pół godziny. W sumie z obrzeży miasta do centrum droga nie zajmuje aż tyle, ale trafiłam na jakieś objazdy, które dwukrotnie wydłużyły trasę. Kiedy zapukałam do drzwi menadżer czekał już na mnie. Zaprosił mnie do środka i kazał usiąść. Przez kilka minut się nie odzywał. Szukał czegoś w komputerze. Wyglądał na bardzo skoncentrowanego, dlatego siedziałam spokojnie nie chcąc mu przeszkadzać. Przyglądałam mu się bez słowa. Jego błyszczącym, zielonym oczom, pięknym ustom oraz lekkiemu zarostowi. Chyba spostrzegł, że się w niego wpatruję, bo przełknął ślinę i poluzował krawat wokół szyi. Skarciłam się w duchu. Po raz kolejny przyłapałam się na tym, że zachwycam się jego wyglądem. Przecież to mój menadżer! Jest starszy… Ale tylko siedem lat. O siedem za dużo! W mojej głowie myśli strasznie się mieszały, a ja z upragnieniem czekałam na przerwanie tej niezręcznej ciszy. Chwilę potem menadżer uruchomił drukarkę, która zaczęła drukować masę kartek. Spiął je wszystkie zszywaczem i położył przede mną.
- O to twój plan na najbliższe trzy tygodnie. – powiedział w końcu. – Kilka wywiadów, wystąpienie w telewizji, premiera płyty, gala… Proszę zapoznaj się z tym i jeśli miałabyś jakieś uwagi, dzwoń kiedy chcesz.
- Dobrze, rozumiem. – kiwnęłam głową i spojrzałam na pierwszą stronę, na której widniała jutrzejsza data. Przymrużyłam oczy. W planie zawarte było jakieś spotkanie niespodzianka, o którym wcześniej nic nie słyszałam. Menadżer jakby widząc moje zdziwienie odezwał się.
- Właśnie, zapomniałbym. Jutro masz prawie cały dzień wolne. Jedynym twoim zadaniem na jutrzejszy wieczór będzie spotkanie z pewnym przystojniakiem w pięknej restauracji. – zaśmiał się. – Proszę Cię o punktualność i w sumie chyba o tyle. Szczegółów dowiesz się na miejscu.
Nic z tego nie rozumiałam. Zazwyczaj, kiedy miałam się z kimś spotkać, pan Stevens omawiał ze mną przez długi czas wszystkie elementy spotkania, tak aby wyszło idealnie. Zawsze wiedziałam wcześniej z kim mam się zobaczyć, a teraz to wszystko to był jeden wielki pytajnik. Przejrzałam szybko plany na resztę dni.
- Wstępnie zgadzam się z tym wszystkim. – powiedziałam cicho.
- To dobrze. Przepraszam, że układałem to wszystko bez Ciebie, ale ty ostatnio miałaś dużo spotkań, wywiadów w takich godzinach, w których pracują dane agencje, więc stwierdziłem, że sam to załatwię. Chcę Cię jak najlepiej wypromować. W końcu za to mi płacą. – znowu się zaśmiał i poprawił się na fotelu.
– Na dzisiaj to tyle. Widzimy się pojutrze. Zdasz mi relację jak po spotkaniu.
- Dobrze. Postaram się wszystko dokładnie opisać. –uśmiechnęłam się. -  Do widzenia.
Wyszłam z biura. Cały czas zastanawiałam się nad tym tajemniczym spotkaniem. Myślałam, że pan Stevens będzie razem ze mną na nim, a tutaj się okazuje, że będę sama. Pewien przystojniak? Ta informacja dodaje pikanterii do tego wszystkiego… W jakim celu w ogóle jest to spotkanie? Przekonamy się jutro. Wsiadłam do samochodu i na telefonie wybrałam dobrze mi znany numer…

________________________________________________________________________________
No i jest pierwszy rozdział :) Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nauki mam ostatnio masę. Po za tym jakoś nie jestem z tego rozdziału zadowolona. Zupełnie sobie go inaczej wyobrażałam i zapewne gdybym w ciągu dnia miała więcej czasu wolnego, to na pewno wyszedłby tak jak myślałam. No ale cóż... Pozostawiam go do waszej oceny :) Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję! 

niedziela, 11 stycznia 2015

Liebster Awards

Witam wszystkich :)
Jestem mile zaskoczona, że dostałam już dwie nominacje do LiebsterAwards, mimo że na blogu pojawił się dopiero tylko prolog. Korzystając z okazji, chciałabym was przeprosić za to, że tak bardzo zwlekam z dodaniem pierwszego rozdziału, ale koniec semestru w liceum to istna masakra i tona nauki z czym, oczywiście, wiąże się brak czasu na bloga itp. Jednak już w najbliższych dniach powinnam opublikować moją twórczość :D haha
No to przejdę już do nominacji.

~Pierwsza do LA nominowała mnie Clary Seew z bloga Defend You.
1. Czytasz książki?
- Oczywiście! Nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Książki są takim moim drugim życiem :)
2. Jeśli tak to jakie?
- Głównie czytam książki fantasy, ale ostatnio zdarza mi się również zagłębić w jakiś romans lub kryminał.
3. Jeszcze tytuł :) Twojej ulubionej.
- Moja ulubiona książka? Hmm, to jest dość trudne pytanie. Nie mam jakoś ulubionej książki. Wszystkie są wyjątkowe i wszystkie na jakiś swój sposób mi się podobają. Jednak jeśli miałabym wybierać byłaby to nie jedna książka, ale raczej seria. Ostatnio właśnie bardzo spodobała mi się trylogia Legenda - napisana przez Marie Lu albo Wybranka bogów - autorką jest P.C Cast.
4. Muzyka? Jeśli tak to jaka?
- Muzyka dla mnie jest, tak samo jak książki, nieodzowną częścią mojego życia. Jednak nie mam ulubionego gatunku muzycznego. Słucham wszystkiego po trochę. Oprócz Disco Polo, którego wręcz nie znoszę!
5. Tytuł też :D Twojej ulubionej.
- Tutaj chodzi chyba o piosenkę, tak? Jeśli tak, no to to pytanie również dla mnie jest bardzo trudne. "Moja ulubiona piosenka" na okrągło się zmienia. Zależy to od mojego nastroju, premiery albumu jakiegoś wykonawcy albo odkrycia przeze mnie jakiegoś nowego brzmienia. Muszę stwierdzić, że ostatnio bardzo przypadła mi do gustu piosenka rock'owego zespołu Starset - My demons :)
6. Jakie jest Twoje Hobby?
- Niestety nie mam jakiegoś specjalnego zajęcia, które mogłabym nazwać swoim hobby...
7. Dzień czy noc?
- No cóż... nocny marek ze mnie, więc oczywiście, że NOC <3
8. Ulubione kwiaty?
- Chyba róże.
9. Udajesz przed znajomymi kogoś innego?
- Nie. Bo po co? Każdy powinien być lubiany za to kim jest, prawda?
10. Kawa czy herbata?
- Zielona herbata <3 najlepsza!
11. Kim chciałaś/łeś zostać jak byłeś mały?
- Panią lekarz :) I w sumie powoli to marzenie spełniam. To, że jestem na profilu biologiczno-chemicznym w liceum, to pierwszy krok do zostania lekarzem! No i gdzieś po części chciałam zostać też piosenkarką, bo byłam zafascynowana Hannah Montaną hahaha


~Drugą nominację dostałam od Dalily z bloga Stockholm Syndrome 
1. Lato czy zima?
- Oczywiście, że lato <3
2. Obraz czy fotografia?
- Raczej fotografia.
3. Twoje marzenia?
- Same sekretne, które nie powinny wyjść na światło dzienne, ponieważ chcę je spełniać sama, powoli, po cichutku :)
4. Kot czy pies?
- Pies! A zwłaszcza mój mały urwisek <3
5. Jak masz na imię?
- Katarzyna, Kaśka, Kasia, Kejti... jak kto woli haha
6. Ulubiony cytat?
- Mam mnóstwo ulubionych cytatów! Jeden z nich to: "Pragniemy rzeczy, których nie będziemy mieli i mamy to, czego w zasadzie nie chcemy!" ~ Pih
7. Ulubiony piosenkarz/ zespół?
- One Direction, oczywiście <3
8. Ulubiona modelka?
- Barbara Palvin chyba.
9. Co cię skłoniło do założenia bloga?
- Głupia chęć podzielenia się moimi wypocinami. hahah
10. Jak i gdzie spędziłabyś wymarzone wakacje?
- Bardzo chciałabym pojechać do Japonii w czasie, kiedy będą kwitnąć wiśnie! Ponoć jest wtedy tam ślicznie. Jak? Sama nie wiem. Może jakoś romantycznie ze swoim chłopakiem?
11. Czy sądzisz, że jesteś osobą tolerancyjną?
- Tak :)

A teraz czas na moje pytania:
1. Ulubiona książka lub film? :)
2. Lubisz horrory? Jeśli tak podaj tytuł najstraszniejszego jaki kiedykolwiek oglądałaś/eś.
3. Jaka jest twoja ulubiona forma aktywnego spędzania czasu? (bieganie, jazda na rowerze, cokolwiek)
4. Który kraj chciałabyś/chciałbyś odwiedzić i dlaczego?
5. Jakie są najładniejsze polskie imiona męskie i damskie według Ciebie?
6. Twoja ulubiona potrawa?
7. Jeśli wygrałabyś/wygrałbyś 2 mln złotych, co byłoby pierwszą rzeczą zakupioną z tych pieniędzy?
8. Co zazwyczaj robisz w deszczową pogodę?
9. Bogactwo czy prawdziwa miłość na zawsze?
10. Jaki jest twój ulubiony serial?
11. Od jak dawna udzielasz się na bloggerze? Co skłoniło Cię do tego?

Nominuję:

Darling will we meet again?
P.S I love you
Abducted
Fugitive
Love - Hate, All The Same To Me
I changed my mind
The Heart Wants What It Wants
Proszę, tylko mnie kochaj
Inscrutable
Stay with me
Powerless

No to miłego dnia :)
Rozdział może pojawi się jutro!

sobota, 3 stycznia 2015

PROLOG

Moje życie w ciągu kilku miesięcy wywróciło się całkowicie do góry nogami. W końcu spełniły się moje marzenia, jednak musiałam za nie zapłacić dość dużą cenę. Nie wiem czy mam cieszyć się czy nie. Nieukończone studia, porzucona praca, złamane serce, oddalenie od przyjaciół oraz wygrany kontrakt. W dodatku straciłam swoją prywatność. Muszę zwracać ogromną uwagę na to jak, co i kiedy robię. Nie mogę decydować o wszystkich sprawach w moim życiu. Od tego są inni ludzie. Ja po prostu muszę ładnie wyglądać i być wiecznie miła. Może nie do końca „wiecznie”. Czasami wręcz wskazane jest być wrednym i wywołać jakiś skandal, aby pojawić się na pierwszej stronie jakiegoś szmatławca… Odebrali mi moją niezależność. Duszę się. Nie wydaję mi się, żebym pociągnęła tak długo. Jednak, jak to mówi pan Stevens, jeśli chcę zabłysnąć muszę słuchać innych. Ale czy ja naprawdę chcę zabłysnąć? Dawniej to było dla mnie coś pięknego i nieosiągalnego, jednak teraz? Mam wątpliwości…