środa, 25 lutego 2015

Liebster Awards [3]

Heeeej :D 
Taka jestem hepi! W ciągu ostatnich dni zostałam nominowana dwa razy do Liebster Award. Jestem mega szczęśliwa, ponieważ łącznie to już pięć takich nominacji na tym blogu. Dziękuję Clary Seew z Defend you oraz Freedom z Music Belongs Us

LA od Clary Seew: 

1. Potrafisz śpiewać? 
Muszę przyznać, że śpiewam bardzo dobrze. Tak, skromność i te sprawy hah No ale te wszystkie nagrody z konkursów o czymś świadczą XD 
2. Co motywuje Ciebie do pisania? 
Sama nie wiem. Najczęściej zabieram się za pisanie kiedy przeczytam kilka rozdziałów jakiejś książki. Wtedy mam taki przypływ słownictwa, stylu oraz energii do pisania.
3. Zawsze pytam o książki :) Więc jaka jest twoja ulubiona? 
Trudno jest mi wybrać ulubioną książkę. Ostatnio strasznie spodobała mi się trylogia Legenda - Marie Lu. Po za tym wszystkie książki P.C. Cast są cudowne *-*
4. Muzyka której słuchasz? 
Pop, Poprock, Rock, Indie pop. 
5. Masz jakiś ulubiony serial? 
Teoria Wielkiego Podrywu - najlepszy hahahaha 
6. Truskawka czy jabłko? 
Truskaaaaawka ♥ ♥ 
7. Jaki planujesz samochód w przyszłości? 
Dawniej bardzo chciałam mieć Peugeota R8.. Chociaż w sumie to będzie zależało gdzie będę mieszkać, co będę w życiu robić i czy będę mieć wtedy rodzinę czy jeszcze nie :D
8. Jaki planujesz mieć zawód? 
Pielęgniarka albo ratownik medyczny :) 
9. Hobby?
Nie mam typowego hobby. Czytanie książek się zalicza? 
10. Ulubiony film? 
Trudno wybrać. Na pewno wszystkie z Kal'em Penn! + 19831498619 jeszcze innych XD
11. Co porabiasz? 
Oglądam "Pierwszą Miłość" na Polsacie. Od jakiegoś czasu bardzo zainteresował mnie ten serial. 

LA od Freedom: 
1. Jesteś nocnym markiem czy rannym ptaszkiem? 
ZDECYDOWANIE nocnym markiem. Uwielbiam siedzieć po nocach, a poranne wstawanie to dla mnie koszmar! 
2. Co skłoniło Cię do założenia bloga? 
Głupia chęć podzielenia się ze światem moimi wypocinami hah
3. Wolisz pisać długopisem czy piórem? 
Raczej długopisem. 
4. Uprawiasz jakiś sport? 
Dawniej trenowałam piłkę ręczną. Teraz jedynie biegam. 
5. Piosenka opisująca Twój obecny nastrój? 
tak jakoś. 

6. Masz zwierzaka? Opisz go krótko. 
Takie typowo moje to są rybki. I szczerze, nie potrafię ich opisać. Nawet nie wiem jakie gatunki. Musiałabym się szwagra spytać, ale on jest za granicą hahah 
Po za tym mam psa pekińczyka o imieniu Dolar. 
Aktualnie również opiekuję się psem siostry Lakim rasy Shih Tzu :) 
7. Mc'Donalds czy KFC? 
Zdecydowanie KFC. Jakoś to jedzenie w Maku wydaje mi się takie bardziej niezdrowe, w sensie więcej tłuszczu itp... 
8. Ulubiona para butów? 
Zwykłe czarne trampki. 
9. Czy pamiętasz swoją pierwszą przeczytaną książkę? 
Nie za bardzo. Pamiętam jak uczyłam się czytać w przedszkolu z jakiejś czytanki. A potem to była chyba lektura o Plastusiu w pierwszej klasie podstawówki. 
10. Ile masz lat? 
Prawie 17 :)
11. Posiadasz jakąś dziwną umiejętność? 
Mam, ale nie umiem jej opisać. haha

Nie nominuję nikogo, ponieważ już raz nominowałam wszystkie blogi, które czytam. Jak któryś pominęłam to bardzo przepraszam, ale jakoś nie mam do tego teraz głowy. Wolę iść pisać kolejny rozdział, który powinien pojawić się na blogu dzisiaj albo jutro :) 

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 4.

Wstałam, kiedy go zobaczyłam. Był mniej więcej w moim wieku, ubrany był w zwykłe dżinsy i koszulę, blond włosy postawione miał na żelu, a niebieskie oczy spoglądały na mnie figlarnie. Na pierwszy rzut oka wydał mi się lekko znajomy. Gdzieś już widziałam ten jego nieziemski uśmiech, którym mnie przywitał, jednak nie mogłam przypomnieć sobie gdzie to było. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął do mnie dłoń, którą uścisnęłam.
- Niall, tak dla jasności – widać było, że starał się wypaść jak najlepiej, ale w jego czyny wkradł się lekki objaw podenerwowania, bo po przedstawieniu się od razu poprawił włosy.
- Martina. – posłałam mu lekki uśmiech, aby zasygnalizować, że nie ma się czego bać. Chłopak jeszcze chwile wydawał się spięty, ale kiedy usiedliśmy na kanapie i zamówiliśmy coś do jedzenia od razu się rozluźnił. Próbował znaleźć jakiś temat do rozmowy i parę razy się mu to udało, ale po kilku wymienionych zdaniach znów zrobiło się niezręcznie. Przynajmniej dowiedziałam się, czemu wydawał mi się znajomy. One Direction, no tak, kilka razy widziałam ich w telewizji. Wciąż jednak nie wiedziałam w jakim celu się spotkaliśmy w restauracji, bo raczej nie chodziło o zwykłą rozmowę. Kiedy kelner przyniósł i postawił przed nami nasze zamówienia, spojrzałam z poważną miną na mojego towarzysza. Musiałam w końcu spytać o to, co zaprząta moją głową. Mój menadżer nie powiedział mi nic konkretnego, ale to nie możliwe, żeby Niall nic nie wiedział.
- Wybacz, że spytam, ale czy spotkaliśmy się tutaj w jakimś konkretnym celu?
- Nasi menadżerowie po prostu chcieli nas ze sobą zapoznać. – powiedział po kilku sekundach ciszy.
- Tylko tyle? – spytałam z niedowierzaniem. Niemożliwe, żeby chodziło tylko o to.
- No jest jeszcze coś. – odłożył widelec i opadł na oparcie krzesła. Uśmiechnął się lekko i omiótł moją twarz swoim spojrzeniem. Przechyliłam głowę na bok o kilka stopni dając mu do zrozumienia, że zaciekawił mnie tymi słowami. Przez króciutki czas siedział skupiony, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Po chwili odezwał się. – Bo ja… Bo ja jestem… Nie, to głupio zabrzmi.
- No spróbuj..
- Wolę nie. – zauważyłam, że był trochę spięty. Sztucznie uniósł kąciki ust.
- Jak wolisz. – powiedziałam zrezygnowana. Oboje wróciliśmy do jedzenia i rozmowy o wszystkim, co nam przyszło do głowy. Wcześniej jednak Niall otworzył wino stojące na środku stołu. Nalał trochę do mojego i swojego kieliszka i wzniósł toast za spotkanie. Uśmiechnęłam się lekko. Przypomniał mi się wujek Earl, który przy każdej rodzinnej kolacji musi wznieść co najmniej dwa toasty.
- Pracujesz teraz nad czymś? W sensie piosenka, album, coś w tym stylu.
- Jak na razie próbuję skompletować piosenki na mój debiutancki album. – odpowiedziałam. – Mam już je nagrane, ale teraz trzeba wybrać te najlepsze, a to jest nie lada wyzwanie. Ludzie, którzy ze mną pracują bardzo się postarali, żeby wszystko wypadło jak najlepiej. No a po za tym promuję wszędzie i jak się tylko da mój pierwszy singiel.
- To widzę, że kariera się rozkręca.
- No tak. Nie wyobrażałam sobie, żeby w tak krótkim czasie tyle zrobić. A czemu w ogóle pytasz?
- Bo wiesz… Bardzo mi się podoba ten twój nowy singiel. – lekko się zmieszał i zaczerwienił,  jakby powiedział coś niestosownego do sytuacji. Uśmiechnęłam się. Wyglądał uroczo i trochę dziecinnie, kiedy spuścił wzrok, by nie patrzeć mi w oczy i w spokoju się opanować.
                Po jakiś dwóch godzinach ja i Niall opróżniliśmy trzy butelki wina. Nie mam pojęcia jak to się stało, w każdym razie wiem, że znaleźliśmy wspólny język i odnajdywanie tematów do rozmowy przychodziło nam z niesamowitą łatwością. Rozmawialiśmy już o współpracy z menadżerami, o dzieciństwie, rodzinnym mieście, kilka razy nawet zeszło na całkiem prywatne tematy typu rodzina. Oboje coraz bardziej się rozkręcaliśmy. Nasze pytania, jak i odpowiedzi, stawały się coraz bardziej pikantne.
- Miałaś kiedyś chłopaka? Bo z tego co wiem, aktualnie jesteś wolna… - Niall przeczesał włosy palcami, a potem pochylił się nad stołem w oczekiwaniu na moje słowa.
- Miałam. Zerwałam z nim jakieś pół roku temu. – westchnęłam przypominając sobie Max’a. Wysokiego szatyna z szarymi oczami. Hipnotyzowały mnie odkąd pamiętam, a potem po dwóch latach razem czar jego tęczówek nagle prysł i coraz częściej dało się w nich wyczytać kłamstwo. Z tego co wiem od Amy, chłopak nie pogodził się z rozstaniem i specjalnie dla mnie przeprowadził się do Londynu. Na szczęście nie ma mojego nowego numeru telefonu oraz nie wie gdzie mieszkam, a mnie samej nie udało mi się go jeszcze spotkać. Spoważniałam lekko. Nie chcąc jednak psuć nastroju szybko przybrałam wesołą minę i zmieniłam temat. Po chwili naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Przeprosiłam Niall’a i odebrałam, kiedy na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej przyjaciółki.
- Hej. Wiesz… Nie mogę za bardzo teraz rozmawiać. – powiedziałam cicho.
- Dalej na spotkaniu z tajemniczym nieznajomym? – zaśmiała się. – Siedzisz tam już trzy godziny.
- No i co z tego! Po co właściwie dzwonisz?
- Emm, no właśnie. Długo jeszcze będziesz w tej restauracji?
- No nie wiem… A czemu pytasz?
- Bo zadzwoniłam i umówiłam Cię z Potter’em. – powiedziała triumfalnie.
- Co?! Oszalałaś? Ale jak?! – zaskoczyła mnie tym. Byłam ogromnie zdziwiona i może nawet trochę wkurzona.
- Powiem Ci potem. Zadzwoń jak wyjdziesz ze spotkania. Buziaczki. – zacmokała i rozłączyła się. Schowałam telefon do kieszeni. Byłam w szoku. Nie mogę uwierzyć, że zadzwoniła za mnie i w dodatku jeszcze mnie z nim umówiła. Niall pochylił się w moją stronę.
- Wszystko w porządku? – spytał z przejęciem w głosie.
Machnęłam ręką i chwyciłam za kieliszek z winem.
- Tak, wszystko okej. Po prostu moja przyjaciółka w coś chce mnie wplątać. – zaśmiałam się. Miałam nadzieję, że blondyn nie wyczuł sztuczności w moim zachowaniu. Powróciliśmy do przerwanej rozmowy. Jednak ja nie mogłam się na niej skupić. Cały czas myślałam o tym, że jeszcze raz spotkam chłopaka, który wczoraj mnie oczarował.
- Wiesz.. Ja za niedługo muszę stąd wyjść. Muszę jeszcze skoczyć do studia na godzinkę. – powiedział niepewnie Niall. 
- Jasne, rozumiem. Ja też jeszcze mam coś dzisiaj do załatwienia. – odpowiedziałam.
- To może Cię odprowadzę do domu?
- Chyba lepiej by było, żeby nikt nas nie widział razem. Od razu w gazetach pojawią się nagłówki o nas. – powiedziałam po chwili. W sumie fajnie by było przedłużyć te miłe spotkanie, ale ostrożności nigdy za wiele. Z resztą wydawało mi się, że Niall raczej nie lubi takich tematów wokół swojej osoby.  Jeszcze w dodatku gdyby swatali go ze mną… ehh, szkoda gadać. Chłopak machnął ręką i wstał z krzesła.
- To co? Pogadają, pogadają i przestaną… albo nie. W każdym razie, kto by się przejmował głupimi mediami. – posłał mi ten jeden z jego nieziemskich uśmiechów. Po chwili wahania poszłam w ślad za nim. Wyszliśmy z restauracji, wcześniej płacąc za zamówienia. Przed budynkiem stał srebrny kabriolet, a o niego opierał się szatyn o kręconych włosach. Kiedy nas zobaczył podszedł do nas i przywitał się z Niall’em.
- Stary, co ty tutaj robisz? – blondyn był najwyraźniej zdziwiony.
- Nasz ukochany menadżer wysłał mnie po Ciebie. Jakieś przyśpieszone nagrania czy coś. – mruknął z niesmakiem.
- Poczekaj w samochodzie. Zaraz do Ciebie dołączę. – chłopak wykonał polecenia Niall’a. Poszedł do kabrioletu i usiadł na miejscu kierowcy. – No to najwyraźniej nici ze spaceru. Ale może jeszcze kiedyś się gdzieś przejdziemy.
- Może… - odpowiedziałam cicho z lekką chrypką.
- W którą stronę idziesz? Może Cię podwieziemy? – zaproponował.
- Dzięki, ale zaraz powinien tutaj zjawić się asystent mojego menadżera. Jest strasznie nadopiekuńczy i zachowuje się jak moja niańka. - jak na zawołanie przed lokalem zaparkował samochód Jake’a. Chłopak wysiadł z niego.
- Miałem zadzwonić, ale nie chciałem przeszkadzać w spotkaniu. Najwidoczniej przyjechałem w samą porę. – powiedział na przywitanie. – Poczekam w samochodzie.
Skinęłam głową, a potem przeniosłam swój wzrok z powrotem na Niall’a. Blondyn zrozumiał, że pora już się pożegnać.
- Jeśli chodzi o to dzisiejsze spotkanie, to wiedz, że poprosiłem menadżera o nie. Jestem twoim fanem, jeśli mogę tak powiedzieć. Z resztą jest jeszcze jedna rzecz, ale to może przy następnym spotkaniu? - przybliżył się do mnie i musnął mój prawy policzek swoimi delikatnymi ustami.
– Do zobaczenia, Tini.
- Do zobaczenia, Niall.
Stałam tak chwilę i patrzyłam jak blondyn wsiada do kabrioletu i odjeżdża. Jeszcze jedna sprawa, co do dzisiejszego spotkania? Czy to możliwe? Wciąż jakoś nie daje mi to wszystko spokoju. No bo w sumie do czego potrzebna mi znajomość chłopaka, który dla kilku milionów nastolatek jest wręcz bogiem?
_________________________________________________________________________________
Hej kochani <3 
W końcu jest 4 rozdział. Wieeem, nie było mnie prawie 2 tygodnie tutaj, ale mocno przepraszam. Musiałam zrobić sobie lekki odpoczynek od wszystkiego, ponieważ jestem wykończona badaniami i wizytami u przeróżnych lekarzy. Postaram się to wszystko nadrobić i może już za dwa dni pojawi się rozdział 5. ?  W końcu zacznie się to jakoś rozkręcać. Czytanie waszych blogów nadrobię jutro, przynajmniej mam takie plany, a jak wyjdzie to jeszcze nie wiem... 
Rozdział jak zawsze zostawiam waszej ocenie :)
Miłego <3

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 3.

Poranek był okropny. O ile można to nazwać porankiem. Wstałam z okropnym bólem głowy około godziny czternastej. Ciężko było mi się przyzwyczaić do wirujących ścian i przedmiotów w moim domu, jednak po dłuższym czasie chwytania się wszystkiego, żeby tylko się nie przewrócić, udało mi się wrócić do normalnego stanu. Amy oczywiście obudziła się wcześniej ode mnie i kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam zrobione przez nią śniadanie, a ona sama siedziała przy stole i bawiła się kluczami. Wyprostowała się i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Księżniczko najdroższa, śniadanie już gotowe! – powiedziała z udawaną  powagą unosząc głowę do góry.
- Ależ dziękuję bardzo. Byłabym Ci jeszcze bardziej wdzięczna gdybyś mówiła trochę ciszej. – wymruczałam, na co Amy jedynie zacmokała kilkakrotnie i kiwnęła głową. Od razu poszłam napić się wody. No tak, wczorajszy alkohol dawał mi się dzisiaj we znaki i od samego rana złapał mnie kac. No pięknie – pomyślałam – ledwo żyję, a jeszcze dzisiaj mam spotkanie. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która była w o wiele lepszym stanie ode mnie. Cały czas przyglądała się moim ruchom  i kręciła głową.
- No nieźle wczoraj zabalowałaś. – zaśmiała się.
- No najwidoczniej. – pochwyciłam jedną kanapkę z blatu kuchennego i dosiadłam się do stołu. – Kurczę, przed spaniem długo myślałam o tym chłopaku. Wydawał się być okej.
- Tym z którym wczoraj spędziłaś większą część imprezy? Wiesz w ogóle jak ma na imię? – zauważyłam jak oczy Amy robią się większe z zaciekawienia.
- Mmm, nie do końca. – ugryzłam kawałek kanapki, a kiedy go połknęłam, kontynuowałam – Nie chciał podać swojego imienia. Przedstawił się jako Potter.
- Potter. – powtórzyła szeptem i wbiła wzrok w jakiś przedmiot w oddali. – Nie kojarzę.
- Nic dziwnego. – zaśmiałam się. – Podaliśmy wymyślone przez nas samych pseudonimy. Trudno, żebyś kogoś takiego znała. No chyba, że myślisz o Harry’m Potter’ze. Ja na przykład podałam się jako Kira. – wzięłam do ust kolejny kawałek kanapki. Amy natomiast zastanawiała się nad czymś. Nie chciałam jej przerywać, dlatego w spokoju kończyłam jeść śniadanie. Potter… Ciekawe czy jeszcze kiedyś go spotkam. Bawiłam się z nim świetnie. Te miłe słówka, zabawne teksty, jego smukłe dłonie wokół mojej talii, ciepły oddech na mojej szyi. Nie znam jego imienia. Nawet nie wiem jak wygląda bez maski, bez kolorowych światełek dyskotekowych rozmytych na policzkach. Gdybym nagle stanęła przed nim na ulicy wątpię czy bym go rozpoznała.
- A może on ma na nazwisko Potter?  Przecież akurat ono jest dość popularne w Anglii. – powiedziała po chwili rozpromieniona Amy, która lekko kiwała się na boki. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Może moja przyjaciółka ma rację. Może akurat to jego nazwisko. Tylko szkoda, że dużo mi ono nie mówi, a osób o nazwisku Potter będących mniej więcej w naszym wieku jest od groma, więc jeśli już miałabym go znaleźć musiałaby spędzić nad tym mnóstwo czasu. Z resztą… Po co mam go szukać? No tak Martina, nie udawaj, że Ci się nie spodobał. Był świetnym kompanem do rozmowy, to tyle. Tak, tak wmawiaj sobie dalej. I tak już go pewnie nigdy nie zobaczę, więc koniec tematu. Londyn jest duży, mnóstwo jest w nim miejsc wszelakiego pokroju, to niemożliwe, żebym go jeszcze kiedyś spotkała. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Amy, która wydawała się równie zaskoczona jak ja. Wstałam z krzesła i nie spiesząc się poszłam otworzyć.
- Dzień dobry Martino. – od progu przywitał mnie promienisty uśmiech Jake’a, asystenta mojego menadżera. – Pan Stevens prosił abym przekazał Ci tę kartkę z informacjami o dzisiejszym spotkaniu. Ponadto masz stawić się u niego jutro z samego rana.
- Dzięki. Na pewno się zjawię. Wolę go nie wkurzać. – zaśmiałam się. – To wszystko?
- Eee, niezupełnie. – podrapał się po głowie. – Spotkanie ma odbyć się w restauracji Aven za godzinę. Z polecenia pana Stevens’a mam Cię na nie zawieźć, więc idź się zbieraj, a ja poczekam w samochodzie.
- Nie wygłupiaj się. Wejdź do środka. – chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja przepuściłam go w drzwiach, a potem zaprowadziłam do kuchni, gdzie Amy nadal siedziała przy stole. – Wy już się znacie, więc nie muszę was sobie przedstawiać… Poczekajcie tu chwilę na mnie. Ja idę się przygotować.  
Pobiegłam do garderoby, aby móc jak najszybciej się przygotować i nie zostawiać ich za długo sam na sam. Wiem, że Jake i Amy nie pałają do siebie miłością, a wręcz przeciwnie – szczerze się nienawidzą. Sama nie wiem czemu. Kiedy pytam o to, oboje od razu zmieniają temat. Trochę dziwnie czuję się w takiej sytuacji, zwłaszcza, że moja przyjaciółka, jak i Jake, z którym zdążyłam się już zaprzyjaźnić, często u mnie bywają. Dość często się nad tą ich wzajemną nienawiścią zastanawiam. Może oni znali się wcześniej i coś się wtedy między nimi wydarzyło? Pamiętam dzień kiedy ich sobie przedstawiłam. Od razu było widać, że coś jest nie tak. Amy była szczęśliwa, kiedy przyszła do mnie, aby poznać asystenta mojego menadżera, jednak kiedy się on pojawił w drzwiach przyjaciółka mocno ścisnęła wargi, które ułożyły się w jedną, prostą kreskę. Powiedziała, że zapomniała o jakimś bardzo ważnym spotkaniu, na które jest już spóźniona i nie czekając długo wyszła ode mnie z domu. Sam Jake dziwnie się po tym wszystkim zachowywał. Jednak zbyłam to. Wydawało mi się, że Amy na serio z kimś jest umówiona, a chłopak po prostu zmieszał się tym, że dziewczyna uciekła na jego widok.
                          Po kilku chwilach spędzonych w garderobie ubrałam czarne dżinsy, niebieską koszulę, a na wierzch przyrzuciłam czarną skórzaną kurtkę, w której byłam poprzedniego wieczoru na imprezie. W łazience rozczesałam proste włosy i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy uznałam, że jestem gotowa poszłam do kuchni, sprawdzić czy Jake i Amy przypadkiem się nie pozabijali. Na moje szczęście oboje siedzieli przy stole. Dziewczyna nadal bawiła się kluczami, natomiast chłopak szukał czegoś w telefonie. Widać było, że robi to tylko dlatego, by nie prowadzić rozmowy z moją przyjaciółką.
- No to jestem gotowa. – powiedziałam, stając przed nimi. – Jake, ile jedzie się do tej restauracji?
- Jakieś piętnaście minut. – odpowiedział podnosząc głowę, aby na mnie spojrzeć. Uśmiechnął się lekko i zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Najwidoczniej nie wyglądałam aż tak źle, bo jego usta ułożyły się w jeszcze większy uśmiech. – Jak wyjedziemy za kwadrans to zdążymy idealnie.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem, a potem poszłam jeszcze raz do garderoby po bransoletkę, bez której by się nie obyło. Kiedy wychodziłam włożyłam ręce do kieszeni kurtki, aby sprawdzić czy tam coś się nie zawieruszyło. W jednej z nich poczułam jakąś nie wielką karteczkę. Kilka razy przejechałam po niej kciukiem, a potem wyciągnęłam ją. Moim oczom ukazał się bilet wstępu na imprezę, a na jego odwrocie widniał kilkucyfrowy numer z dopiskiem „Mam nadzieję, że zadzwonisz. Potter”. Kiedy on zdążył to napisać i włożyć mi do kieszeni? Wpatrywałam się przez jakiś czas w numer. Czy zadzwonię? Nie mam pojęcia. O ironio, jeszcze przed chwilą chciałam go zobaczyć po raz kolejny, a gdy mam jego numer nagle zaczynam się wahać… Amy stanęła przede mną z torebką w ręce.
- Wracam do siebie. Jutro mam wykłady… Chcę się na nie wyspać w swoim własnym łóżku. – powiedziała i spojrzała na bilet. – Co to jest?
- Numer chłopaka z imprezy. – podniosłam na nią wzrok.
- Zadzwonisz? – spytała zaciekawiona.
- Coś ty. Oszalałaś? –położyłam karteczkę na stoliku w garderobie i wyminęłam przyjaciółkę. Stanęłam, kiedy dziewczyna nazwała mnie tchórzem. – Nie jestem tchórzem. Po prostu nie chcę się narzucać. Tyle.
- Gdyby tego nie chciał myślisz, że dałby Ci swój numer? – zawahałam się przez chwilę. Amy miała rację. Nie dałby mi numeru gdyby nie chciał się ze mną jeszcze raz zobaczyć. Pokręciłam przecząco głową. – No to na co czekasz? Zadzwoń do niego.
- Nie zadzwonię. – powiedziałam stanowczo.
- W ogóle?
- W ogóle. – skończyłam rozmowę i poszłam do kuchni oznajmić Jake’owi, że możemy już jechać.
                          Amy wyszła z domu razem z nami. Ja z asystentem menadżera wsiadłam do samochodu, a ona poszła na piechotę. Nie wyobrażam sobie jej w samochodzie Jake’a. Po pierwsze chłopak by jej nie pozwolił wsiąść do niego, a gdyby już Amy by na to nie przystała… Droga do restauracji Aven dłużyła się niemiłosiernie, a panująca cisza przytłaczała mnie. Cały czas zastanawiałam się czy zadzwonić do tego chłopaka czy raczej nie. W sumie jeśli tego nie zrobię, zapewne już nigdy więcej go nie zobaczę… A tego byś nie chciała Tini. No właśnie, nie chciałabym, ale z drugiej strony boję się wpisać jego numer na telefonie i kliknąć zieloną słuchawkę. Co powiem jak odbierze? Proste, cześć, tutaj Kira. Nie, to nie jest takie proste. No bo co on sobie pomyśli?
- Jesteśmy na miejscu. – Jake zaciągnął ręczny i wysiadł z samochodu, aby móc otworzyć mi drzwi. Odpięłam pasy, a kiedy chłopak podał mi rękę, chwyciłam ją. Stanęłam przed drzwiami do restauracji Aven, w której nigdy wcześniej nie byłam. Pożegnałam się z Jake’m i weszłam do holu. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Z zdezorientowania wybawił mnie kelner.
- W czym mogę pomóc? – spytał z szerokim uśmiechem.
- Jestem tutaj z kimś umówiona, jednak nie wiem z kim. – powiedziałam, po chwili uświadamiając sobie jak to brzmi. – Mój menadżer nie podał mi żadnych szczegółów.
- Menadżer? Hmm, chyba wiem już o kogo chodzi. Pani nazwisko to… Evans? – zaglądnął do notatnika, który trzymał cały czas w ręce. Skinęłam głową. – Proszę za mną. Niestety pani towarzysza jeszcze nie ma, ale z tego co wiem, powinien zjawić się lada moment.
Szłam tuż za nim przez salę, na której znajdowało się mnóstwo kwadratowych oraz okrągłych stołów. Na każdym z nich znajdował się kaszmirowy obrus oraz palące się świece. Wystrój zapierał mi dech w piersiach. Chciałam już usiąść i w spokoju podziwiać każdy detal pomieszczenia. Kelner jednak prowadził mnie dalej. Nie zatrzymywaliśmy się przy żadnym stoliku, co było dla mnie dziwne. W końcu stanęliśmy przed jakąś kurtyną. Mężczyzna odsłonił mi przejście i zaprosił do środka. Weszłam do niewielkiego pomieszczenia, które było jeszcze piękniejsze niż poprzednie. Na wprost mnie znajdował się stolik ubrany w biały obrus. Na środku stał wazon z bukietem róż, a naokoło niego rozstawione były malutkie świeczki, które pałały wesołym ogniem. Krzesła zastąpione były dwiema narożnymi kanapami obitymi czarną skórą. Usiadłam na jednej z nich, nie przerywając przyglądania się miejscu. W jednym rogu znajdowała się dwuosobowa huśtawka, na której było mnóstwo kolorowych poduszek. Całe pomieszczenie zachowane było w półmroku. Było to idealne miejsce na romantyczną randkę bądź na spotkanie, o którym nie powinien się nikt dowiedzieć.

                          Siedziałam sama, odliczając w myślach sekundy do przyjścia mojego towarzysza. Na szczęście nie czekałam długo. Po chwili kurtyna poruszyła się, a moim oczom ukazał się chłopak o nieziemskim uśmiechu.
_________________________________________________________________________________
Chciałabym Was ogromnie przeprosić, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Miałam niby wstawić go w środę, ale jednak nie miałam czasu, aby go dokończyć. Znowu nie wyszedł tak jak chciałam, no ale cóż... Mówi się trudno. Za tydzień zaczynają mi się ferie, więc może wtedy nadrobię pisanie i publikowanie rozdziałów? 
Dziękuję za komentarze, które są WIELKĄ motywacją do dalszego pisania oraz proszę o następne haha :D

poniedziałek, 2 lutego 2015

NOMINACJA: 10 faktów o sobie

Kochani moi, przepraszam Was z całego serca, że jeszcze nie dodałam 3. rozdziału, ale ostatnio mam problemy zdrowotne. Trafiłam w tamtym tygodniu do szpitala, a ostatnie dni to ciągła gonitwa od jednego lekarza do drugiego. Ponadto od tygodnia mam gorączkę i jedyne na co mam ochotę to spaaaać, a jutro muszę do szkoły, dlatego wszystko nadrabiam jak leci, żeby za bardzo z materiałem nie odstawać. :/ Rozdział powinien pojawić się już jutro. Może uda mi się go dzisiaj dokończyć to wstawiłabym go z samego rana przed szkołą. Oczywiście nic nie obiecuję. 
Dobra, przejdźmy do rzeczy... 

Dostałam nominację od Koniakkowej z My life is my choice , która jest autorką nowej zabawy, na miarę Liebster Award, a mianowicie 10 FAKTÓW O SOBIE. 
Jest mi niezmiernie miło, że dostałam nominację od samej pomysłodawczyni! Dziękuję z całego serca :)
 
No to tak w skrócie: W zabawie chodzi o to, aby podać 10 dziwnych faktów o sobie, a potem nominować do tego samego kolejne 3 osoby. 

FAKTY O MNIE :)

1. Uwielbiam piłkę nożną i kibicuję nieprzerwanie od 4 lat FC Barcelonie. Wśród swoich znajomych mam mnóstwo kibiców tego klubu, ale oczywiście znam też takich, którzy go nie cierpią. Raz miałam ostrą wymianę zdań z kolegą na temat klubów piłkarskich. Ostatecznie inni musieli nas godzić hahah
2. Kocham śpiewać i tańczyć. O ile w pierwszym jestem świetna, o tyle w drugim do bani. Nie śpiewam ani nie tańczę jakoś "profesjonalnie". W tym wszystkim głównie chodzi o zabawę. Brałam kilkakrotnie udział w konkursach/przeglądach piosenki i muszę się pochwalić, że zawsze zdobywałam pierwsze lub drugie miejsce. Jednak to tyle. A jeśli chodzi o taniec, to... skakanie i udawanie, że się wykonuje jakąś choreografię można nazwać tańcem? :)
3. Mam siostrę 13 lat starszą, która wyjechała razem ze swoim mężem za granicę i zostawiła mi swojego psa. Nie mają oni dzieci, dlatego śmieję się, że Laki to mój siostrzeniec XD 
4. Moi znajomi mówią, że jestem sadystką, ponieważ chcę iść na pielęgniarkę i uważam, że bez problemu mogłabym komuś wbijać igły. Natomiast ja sama boję się pobierania swojej krwi haha 
5. Na rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych zabrakło mi 0,4 punktu, aby dostać się do wymarzonej szkoły. Teraz jednak nie żałuję, że się tam nie dostałam. Ponoć strasznie tępią, a atmosfera jest okropna... 
6. Miałam złamaną prawą rękę w wieku 6 lat i od tej pory mam w niej druty, ponieważ okropnie roztrzaskałam łokieć i bez drutów by się nie obeszło. Lewą również złamałam, ale już mniej drastycznie i to dopiero w wieku 13 lat. Łamaga ze mnie, wieeeem. 
7. Przez jakiś czas marzyłam o zostaniu piosenkarką. Przeszło mi już to, chociaż od czasu do czasu nagrywam dla siebie jakieś covery, bądź myślę o wybraniu się na casting do jakiegoś talent show :) 
8. Gimnazjum strasznie mnie zmieniło. Z grzeczniutkiego, cichego aniołeczka w okropną, hałaśliwą, zbuntowaną diablicę. Wszyscy mi to mówią haha
9. Zawsze chciałam nauczyć się grać na perkusji, ale jeszcze nie udało mi się tego spełnić. Jak na razie na każdym koncercie, na którym jestem, uważnie przyglądam się perkusistom. Wczoraj właśnie byłam normalnie w niebie, bo perkusista zespołu Bracia grał solówkę i nawet mam z nim zdjęcie *-*
10. Trenowałam piłkę ręczną, a nasz zespół odnosił same sukcesy. Niestety z braku czasu oraz innych problemów związanych z pójściem do liceum musiałam to zaniechać. Teraz jedynie gram w reprezentacji szkoły :) 

Nominuję: