Amy odebrała już po pierwszym
sygnale. Miała lekko zaspany głos, ale jak się dowiedziałam jedynie mi się to
wydawało. Chwilę z nią porozmawiałam na temat dzisiejszego wspólnego wyjścia. W
końcu zaproponowała mi, abym do niej zaraz przyjechała. Zgodziłam się, ponieważ
i tak do spotkania ze stylistką i projektantem miałam jeszcze jakieś dwie godziny.
Ruszyłam z parkingu chwilę po tym jak skończyłyśmy rozmowę. Cały czas
zastanawiałam się nad jutrzejszym, tajemniczym spotkaniem i w ogóle nie mogłam
się skupić na obmyślaniu planu dzisiejszej zabawy z najlepszą przyjaciółką.
Czemu menadżer nic mi nie wytłumaczył i czemu to dla niego aż tak ważne? W
ogóle w co ja się ubiorę? Muszę poradzić się Sue, co mogę na siebie założyć na
spotkanie z jakimś przystojniakiem, które dość możliwe jest spotkaniem w
sprawie mojej kariery. Ale chwila moment! Gdyby tak właśnie było to pewnie
siedziałabym nadal w biurze pana Stevens’a i omawiała z nim tonę spraw, o
których nie miałam pojęcia. Z resztą sam pewnie by mi jutro towarzyszył, a
akurat w tej sytuacji wysyła mnie samą i jeszcze potem chce poznać szczegóły
spotkania. Nie rozumiem w ogóle całej tej sytuacji.
Zadzwoniłam do Amy, kiedy
zaparkowałam przed blokiem, w którym mieszka, aby wyszła na parking. Nie czekałam na nią
długo. Kilka minut później otworzyła drzwi od strony pasażera i wpakowała mi
się do samochodu.
- Hej kochana.- uśmiechnęła się
do mnie i pocałowała w policzek. – No to kierunek twój dom, a potem impreza!
Chcę się dzisiaj zabawić jak nigdy dotąd!
- Ej, spokojnie i nie tak
szybko. Na początek, to może jakiś lunch, bo jestem głodna jak wilk, a potem
muszę jeszcze jechać na jedno spotkanie. Oczywiście, zabiorę Cię ze sobą. Tylko
proszę cię nie zasypuj Sue znowu taką ilością pytań jak ostatnio. – Odparłam w
ramach przywitania. Dziewczyna kiwnęła głową i zapięła pas.
- Postaram się milczeć. Buzia
na kłódkę i tyle! – udała, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk za siebie.
Zaśmiałam się. Taki gest zawsze przypominał mi dzieciństwo. Tak wtedy
przekonywało się kogoś do tego, że potrafi się dochować tajemnicy. Szkoda, że w
dorosłym świecie nie ma niczego aż tak prostego. Zamiast „zamykania ust i
wyrzucania klucza” w ciągu paru sekund, trzeba budować zaufanie przez kilka
dobrych lat…
***
Po godzinie spędzonej w Nandos,
a potem jeszcze dwóch w studiu projektu nastał mój upragniony czas wolny.
Spotkanie z projektantem oraz moją stylistką przeciągnęło się, ponieważ
pojawiły się problemy co do mojej sukienki, w której mam się pojawić za tydzień
na gali 25-lecia jakiegoś radia. Na szczęście po około stu dwudziestu minutach
ciężkich rozmyślań, co jeszcze można z tym całym projektem zrobić, udało się
nam coś wymyślić. Głównie zastanawiała nad tym Sue wraz z panem Richardsem,
którzy znają się na modzie i wiedzieli czego brakuje sukience. Jak dla mnie
wydawała się idealna, ale oni uważali ją za niedokończoną. Zdałam się
całkowicie na nich, pożegnałam się z nimi i wraz z Amy opuściłyśmy studio.
- To gdzie w końcu się
wybieramy? – spytałam zrezygnowana, kiedy jechałyśmy już do mnie do domu.
- Może jednak ten Five London
Club i ta impreza maskowa? Byłyśmy przecież tam niedawno i było świetnie! – ona
również już nie miała pojęcia, gdzie mogłybyśmy się udać. Przez cały lunch
ustalałyśmy, gdzie wybierzemy się wieczorem, ale żaden klub nie odpowiadał nam
obydwóm.
- W związku z tym, że nie mamy
już żadnych innych konkretnych propozycji zgadzam się. Na strychu w jakimś
pudle mam maski, więc czemu nie. – uśmiechnęłam się. W końcu udało nam się
dojść do zgody w kwestii imprezy. Teraz jedynie się przygotować i idziemy na
podbój parkietu!
Do domu dojechałyśmy w
kilkanaście minut. Było już po szóstej, dlatego postanowiłyśmy się od razu
zacząć zbierać. Przed tym jednak poszłyśmy na strych w celu znalezienia masek.
Okazało się to nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę to, że było tam mnóstwo pudeł,
których nie zdążyłam rozpakować zaraz po przeprowadzce tutaj. Rozglądałam się
za średnim, zielonym pudłem. Byłam święcie przekonana, że je ze sobą zabrałam.
Dużo rzeczy oczywiście zostawiłam w rodzinnym domu, jednak maski na sto procent
wzięłam ze sobą, ponieważ uważałam, że jeszcze kiedyś mi się przydadzą.
- A to co? – spytała Amy
otwierając mocną zakurzoną skrzynię.
- To nie moje. Jak się
wprowadziłam już tutaj było. Pewnie poprzedni właściciele to zostawili. –
podeszłam do niej. Nigdy jeszcze nie przeglądałam tych staroci, dlatego
zaciekawiło mnie co znajduje się w środku.
- Jest tu kilka albumów ze
zdjęciami oraz parę szkatułek. – przyjaciółka wyciągnęła jedną z nich i
chwyciła za jej wierzch.
- Nie otwieraj! – wciągnęłam do
niej dłoń w celu powstrzymania jej, jednak Amy pociągnęła do góry wieko
szkatułki, które wydało z siebie ciche skrzypnięcie. Dziewczyna rozdziawiła
usta z zaskoczenia. W środku znajdowała się cała masa pięknej biżuterii. Tylko
czemu ktoś by ją tu zostawił? Sięgnęłam po dwie następne szkatułki. One też
były pełne jakiś złotych przedmiotów. Zaczęło mnie ogarniać dziwne uczucie,
którego nie potrafiłam nazwać. Rozglądnęłam się po strychu. Od razu zauważyłam,
że w rogu stoi wielka szafa. W milczeniu podeszłam do niej, cały czas czując wzrok
Amy na swoich plecach. Otwarłam drzwi, a moim oczom ukazało się mnóstwo ubrań.
- Wyglądają jak ze
średniowiecza. – chwyciłam rękaw jednej z sukni. – Czemu to tutaj ktoś
zostawił?
- Nie wiem, ale mnie to trochę
przeraża. Takie rzeczy dzieją się w horrorach. Ludzie wprowadzają się do domu i
na strychu albo w piwnicy znajdują mnóstwo starych rzeczy, a potem nawiedzają
ich duchy. – Amy podeszła do mnie.
- Przestań, ja tutaj mieszkam.
Chcesz, żebym na zawał zeszła? – zaśmiałam się i zamknęłam z trzaskiem drzwi
szafy. – Z resztą horrory to fikcja, a duchy nie istnieją. W ogóle to nie czas
na takie głupoty. Trzeba odnaleźć pudło z maskami i iść zbierać się na imprezę!
Przyjaciółka zgodziła się razem
ze mną. Zaczęła szukać wśród tych wszystkich pudeł tego jedynego. Po chwili
znalazłam je. Z
triumfem oznajmiłam to Amy i wróciłyśmy na dół. Dziewczyna od razu poszła do
łazienki, natomiast ja skierowałam się do garderoby w celu znalezienia jakiejś
sukienki. Po przeglądnięciu kilku ubrań, zdecydowałam się na małą czarną.
Przebrałam się na miejscu, a potem dobrałam dodatki: złoty naszyjnik i
bransoletka, skórzana kurtka oraz czarne buty na niewielkim obcasie.
Przeglądnęłam się w lustrze. Byłam zadowolona z takiego efektu. Chciałam
jeszcze poprawić makijaż, ale nie miałam dostępu do kosmetyków, które
znajdowały się w łazience. Usiadłam w salonie i cierpliwie czekałam na wyjście
Amy. Zadzwoniłam po taksówkę, a potem włączyłam telewizor i zaczęłam „skakać”
po kanałach. Niestety nic nie przykuło mojej uwagi, dlatego zostawiłam jakiś
tandetny program muzyczny i poszłam do kuchni napić się soku. Kiedy wróciłam,
przyjaciółka grzebała w pudle w poszukiwaniu idealnej maski pasującej do jej
stroju. Miała na sobie kremową, rozkloszowaną od pasa sukienkę oraz czarne
dodatki. Włosy lekko podkręciła. Wyglądała jak słodka, delikatna dziewczynka.
- Świetnie wyglądasz. –
powiedziałam, na co się uśmiechnęła. – Daj mi chwilkę.
Poszłam do łazienki.
Rozczesałam proste włosy, a potem poprawiłam kreski na powiekach oraz
pomalowałam usta czerwoną szminka. Zgasiłam światło i wróciłam do salonu. Na
mój widok Amy zagwizdała, a ja głupio się poczułam, lekko przygryzłam wargę i
nie zważając na komplementy, jakimi zaczęła mnie zasypywać podeszłam do pudła i
wyciągnęłam czarną maskę ze złotymi zdobieniami. Wybrałam ją przez to, że
pasowała mi do stroju oraz dlatego, że była na gumce, dzięki czemu mogłam bez
problemu tańczyć.
- No to co? Wychodzimy? –
spytałam spoglądając na zegar na telefonie. Przyjaciółka klasnęła w dłonie.
Wzięła do ręki maskę i razem wyszłyśmy z domu. Taksówka stała już na
podjeździe. Obie wsiadłyśmy do niej i podałyśmy kierowcy adres. Cieszyłam się
bardzo, że pierwszy raz od dawna wychodzę gdzieś z moją najlepszą przyjaciółką.
Na miejscu byłyśmy w niecałe
pół godziny. Ciężko było się dostać do klubu ze względu na tłumy ludzi, którzy
przyszli na jedną z najlepszych imprez w okolicy. Ochroniarze mieli dzisiaj
pełno pracy. Na okrągło musieli kogoś odsyłać do domu. „Nie ma was na liście”,
„w takim stroju nie wolno wchodzić”, „obowiązują dzisiaj założone maski,
przykro mi”, „brak miejsc” to nieliczne wymówki, które serwowali nachalnym
gościom. Tylko niektórzy wiedzieli, że część ich słów jest kłamstwem, na
przykład to, że istnieje jakaś lista co do osób wpuszczanych na imprezę. Kiedy
para przed nami została odesłana z powrotem, uśmiechnęłam się do Amy. Jeden z
ochroniarzy od razu nas rozpoznał, ponieważ często tu bywałyśmy i dlatego nie
robił problemów z wpuszczeniem nas. W drzwiach obie założyłyśmy maski. Kiedy
weszłyśmy dalej zaczęłam się rozglądać za jakimś wolnym stolikiem. Niestety
takiego nie znalazłam i musiałyśmy usiąść przy barze. Na dobry początek, aby
się rozluźnić zamówiłyśmy po drinku. Wypiłyśmy go dość szybko i poszłyśmy
tańczyć. Pierwsza porcja alkoholu już dawała o sobie znać. Nie czułam się taka
sztywna i zaczęłam się dobrze bawić. Nasze „wygibasy” na parkiecie
przeplatałyśmy kolejnymi drinkami, aż w końcu zapomniałam się w tym wszystkim i
sama nie wiedziałam ile już wypiłam.
- Od dłuższego czasu obserwuje
Cię jakiś chłopak. – Amy nachyliła się w moją stronę i krzyknęła mi do ucha.,
tak aby muzyka nie zagłuszyła jej słów. Zdziwiłam się i rozglądnęłam dookoła,
ale przez tłum ludzi nikogo nie zobaczyłam.
- Jesteś pewna? – spytałam.
- Tak, już nie raz przyłapałam go
na gapieniu się na Ciebie. – uśmiechnęła się. – Musisz do niego zagadać!
Potrząsnęłam głową na znak, że
to nie jest dobry pomysł. Dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami, dając mi do
zrozumienia, że to mój wybór. Kiedy jedna piosenka się skończyła i rozpoczęła
się nowa, jakiś chłopak podszedł i poprosił Amy do tańca. Natomiast ja poszłam
usiąść przy
barze. Spoglądałam na bawiące się pary.
- Co taka śliczna dziewczyna
robi tutaj sama? – usłyszałam obok siebie ciepły, męski głos. Skierowałam głowę
w jego stronę i zobaczyłam wysokiego chłopaka o ślicznym uśmiechu. Niestety nie
dopatrzyłam się szczegółów jego twarzy, ponieważ miał założoną maskę.
- Moja przyjaciółka tańczy z
jakimś kolesiem, a ja no cóż… - westchnęłam. Nieznajomy lekko się ukłonił.
- To może zatańczysz? –
wyciągnął do mnie dłoń, a ja chwyciłam ją i poszliśmy na parkiet. Chłopak
wydawał się całkiem miły. Tańczyliśmy do kilku kawałków, a potem poszliśmy
zamówić drinki i usiąść przy stoliku, który nagle się zwolnił. Rozmawialiśmy
dość długo. W końcu przypomniałam sobie, że nawet nie znam jego imienia.
Spytałam o nie.
- Nie mogę Ci go zdradzić na
imprezie maskowej. – powiedział poważnie. Zaskoczył mnie tym, a przy okazji
zaimponował mi tą tajemniczością.
- To może podasz mi jakiś pseudonim lub inne wymyślone
imię? – zaproponowałam po chwili.
- Potter – zaśmiał się.
Spojrzałam na niego, aby upewnić się, że to jego ostateczna odpowiedź. Chłopak
skinął głową, jakby czytał w moich myślach, a potem poprawił się na kanapie.
- No to ja będę Kira.
- Kira? Ładnie. – mruknął mi do
ucha, a potem lekko je przygryzł. Na moje policzki wpełzł rumieniec. Nieznajomy
wtulił się w moją szyję, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Nie
mogłam uwierzyć, że aż tak świetnie się z nim bawiłam. Niestety Amy w pewnym
momencie nam przerwała, ponieważ poczuła się źle i poprosiła mnie, abym wróciła
z nią do domu. Ja również nie byłam w najlepszym stanie. Od zbyt dużej ilości
alkoholu zaczęło mi szumieć w głowie, a kiedy wstałam zatoczyłam się lekko do
tyłu. Na szczęście chłopak ochronił mnie przed lądowaniem na ziemi. Wyszliśmy
na zewnątrz. Przed klubem stało mnóstwo taksówek, jak zawsze, kiedy odbywa się
jakaś większa impreza. Chłopak odprowadził nas do jednej z nich. Moja
przyjaciółka od razu wsiadła do samochodu, natomiast mnie przez chwilę
zatrzymał „Potter”. Spojrzałam mu w oczy.
- Świetnie się z tobą bawiłam.
Chciałabym Cię jeszcze kiedyś spotkać. – mruknęłam.
- Ja również… - uśmiechnął się
i pocałował mnie w policzek. Znowu poczułam, że się rumienię. Wsiadłam szybko
do taksówki. Przez całą drogę do domu zastanawiałam się jak naprawdę nazywa się
ten chłopak i czy przypadkiem nie odegrałam przy nim zbyt łatwej. Alkohol robi
czasami swoje...
_________________________________________________________________________________
Totalne dno, ale i tak pozostawię to waszej ocenie...
Nie miałam w ogóle czasu, żeby napisać ten rozdział i wyszedł strasznie kiepsko. :/
W ogóle mi się nie podoba, chociaż zarys jest taki o jakim myślałam... No nic. Trzeba tylko mieć nadzieję, że następny wyjdzie idealnie :D
Dziękuję za cierpliwość i za motywację w postaci czytania i komentowania <3